Humanoid traktowany jak niewolnik

Noblista Kazuo Ishiguro zagrał brawurowo, czyniąc narratorką nowej powieści sztuczną inteligencję. Efekt jest dobry, ale nie wybitny.

Publikacja: 31.03.2021 15:57

Humanoid traktowany jak niewolnik

Foto: materiały prasowe

Ishiguro, rocznik 1954, Brytyjczyk z japońskimi korzeniami, noblista z 2017 r., na świecie i w Polsce zabłysnął dzięki znakomitej powieści „Okruchy dnia” (1989), której popularność przyniosła ekranizacja z Emmą Thompson i Anthony Hopkinsem. Była i druga głośna ekranizacja powieści „Nie opuszczaj mnie” (2005) z Keirą Knightley. Abstrahując od filmów, Ishiguro to wybitny prozaik, który potrafi konstruować narrację bliższą powieści XX-wiecznej, a nawet XIX-wiecznej, ale nie boi się zmierzyć się z wyzwaniami naszego stulecia.

Tak też jest w „Klarze i Słońcu”, pierwszej premierze Ishiguro po Noblu. Kazuo Ishiguro sporo zaryzykował czyniąc narratorką Sztuczną Przyjaciółkę (SP). Tytułowa Klara jest robotem wyposażonym w sztuczną inteligencję, jednocześnie „produktem” nie najnowszej generacji, co ma znaczenie. Ishiguro wkroczył bowiem swoją prozą w artystyczny wymiar jednej z poważniejszych globalnych dyskusji: o roli i granicach sztucznej inteligencji we współczesności. Miał trochę pecha, naczelnym tematem na świecie stała się pandemia. Jestem jednak przekonany, że temat wróci, więc tym lepiej dla „Klary i Słońca”.

Klara została kupiona przez rodzinę nastolatki Josie, ma jej „służyć” i to jest jedno ze słów-kluczy tej powieści. Ale w świecie wykreowanym przez Ishiguro dostajemy sugestię, że ciężko już stwierdzić, kto jest robotem, a kto człowiekiem.

 

Świat w „Klarze i Słońcu” to oczywiście świat przyszłości, czytelnicy nie mają też szans, połapać się gdzie są (USA, Wielka Brytania?). Przyszłość ta jednak wydaje się bardzo bliska, jest tuż za rogiem, możliwa do spełnienia za kilka- kilkanaście lat, co nawiasem mówiąc różni Ishiguro od chociażby od większości poszukiwań Stanisława Lema.

Tym ważniejsza jest odpowiedź na pytanie: kim jest Klara? Czy tylko robotem bardzo przypominającym człowieka, z rozwiniętą, choć jak się rzekło, nie najnowszej generacji inteligencją? „Im pilniej obserwuję, tym więcej jest uczuć, które są mi dostępne” – deklaruje SP. W pewnym momencie stać ją na wielkie poświęcenie dla swojej właścicielki. Czyli, jak sugeruje Ishiguro, tworząc sztuczną inteligencję, tworzymy także system etyczny i emocje: poczucie odpowiedzialności, skłonność do poświęceń i gotowość do miłości. Taka jest Klara, i to do ludzi należy odpowiedź na pytanie czy pozostaje tylko wyrafinowanym gadżetem, czy mamy do czynienia z istotą. Ishiguro nie ma większych złudzeń: SP zostanie potraktowana przez ludzi jako ktoś w rodzaju niewolnika, zależnego od humoru właścicieli.

To wszystko brzmi intrygująco i przemawia na korzyść „Klary i Słońca” jako powieści ważnej. Problem w tym, że SP jest kiepską narratorką. Ishiguro zaeksperymentował, próbując stworzyć swoisty styl opowieści nie pozbawionej wrażliwości i emocji, ale jednak maszyny. Efekt jest raczej nużący, przedarcie się przez tych ponad 300 stron może być dla czytelnika pewnym wyzwaniem. W „Klarze i Słońcu” – mimo, że to nie jest zła powieść – brakuje mistrzowskich cech z wcześniejszych książek Ishiguro –„Okruchów dnia”, „Pejzażu w kolorze sepii” czy „Malarzu świata ułudy”. Noblista potrafił w nich połączyć wyrafinowaną opowieść z inspirującymi niedopowiedzeniami. To decydowało o atrakcyjności prozy Ishiguro. W „Klarze i Słońcu” owszem, niedopowiedzenia mamy, ale atrakcyjnej opowieści brak.

Nie znaczy to jednak, że nie warto przeczytać tej powieści. Jednak czytelnikom, którzy dopiero zaczynają przygodę z prozą Ishiguro, proponowałbym lekturę jego wcześniejszych książek łącznie z „Nie opuszczaj mnie” jako swego rodzaju wprowadzeniem do zagadnień współczesności definiowanych przez brytyjskiego pisarza. „Klarę i Słońce” proponowałbym zostawić sobie na deser.

Kazuo Ishiguro „Klara i Słońce”, przeł. Andrzej Szulc, wyd. Albatros

Ishiguro, rocznik 1954, Brytyjczyk z japońskimi korzeniami, noblista z 2017 r., na świecie i w Polsce zabłysnął dzięki znakomitej powieści „Okruchy dnia” (1989), której popularność przyniosła ekranizacja z Emmą Thompson i Anthony Hopkinsem. Była i druga głośna ekranizacja powieści „Nie opuszczaj mnie” (2005) z Keirą Knightley. Abstrahując od filmów, Ishiguro to wybitny prozaik, który potrafi konstruować narrację bliższą powieści XX-wiecznej, a nawet XIX-wiecznej, ale nie boi się zmierzyć się z wyzwaniami naszego stulecia.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki