"Albo się zmieni ordynację na JOW, gdzie posłowie mówią swoim głosem w interesie Obywateli, którzy ich (z imienia i nazwiska) wskazali albo należy zlikwidować Sejm i Senat, bo po co 'posłowie', którzy mówią głosem Wodza i jego kilku współpracowników w interesie partyjnym, bo jak nie to w następnych wyborach Wódz ich na listę nie wpisze" - pisze Kukiz, który od momentu wejścia do polityki postuluje wprowadzenie w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych (jest to niemożliwe bez zmiany konstytucji, która mówi, że wybory do Sejmu są proporcjonalne, ordynacja większościowa obowiązuje obecnie natomiast w wyborach do Senatu).
"Wielokrotnie spotykały mnie sytuacje, gdzie posłowie partii władzy mówili mi - 'jak ja wam zazdroszczę, że możecie mieć u siebie w Klubie własne zdanie, że głosujecie zgodnie ze swoim sumieniem, w mediach też często różnie się wypowiadacie na ten sam temat'" - pisze następnie Kukiz.
"Odpowiadałem - to chodź do nas, na co oni mówili najczęściej coś w stylu - 'Wiesz, ja nie mogę... Żona zatrudniona w spółce skarbu państwa, córka ma fundację i dotacje, więc wiesz, muszę zagryźć zęby i głosować jak partia każe, bo inaczej stracą pracę'" - dodaje.
W wyborach do Sejmu obowiązuje obecnie ordynacja proporcjonalna, a mandaty dzielone są metodą d'Hondta, promującą największe komitety wyborcze.
Krytycy ordynacji proporcjonalnej wskazują, że decydującą rolę w wyborze konkretnych kandydatów odgrywa w tym systemie kierownictwo partii, które decyduje o miejscach kandydatów na listach wyborczych.