Tomasz P. Terlikowski: Bomba, a potem napięcie powoli rośnie

Gdy pytano Alfreda Hitchcocka o to, jaki powinien być dobry film, odpowiadał: „Powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć". I obawiam się, że dokładnie tak wyglądać będzie sytuacja w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy w Kościele w związku ze skandalami seksualnymi. Film „Tylko nie mów nikomu" Tomasza Sekielskiego w żadnym razie nie będzie ostatnim słowem w tej kwestii.

Aktualizacja: 19.05.2019 07:09 Publikacja: 19.05.2019 00:01

Tomasz P. Terlikowski: Bomba, a potem napięcie powoli rośnie

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

On jest tylko trzęsieniem ziemi, które rozpoczyna sekwencję kolejnych, równie mocnych, a może nawet mocniejszych, doniesień, sytuacji, rozliczeń. Media przez najbliższe tygodnie, a może miesiące, będą pełne takich historii. Czasem mocniejszych, czasem słabszych. Każda wypowiedź hierarchy czy szeregowego księdza – szczególnie ta nieroztropna czy wręcz głupia – będzie nagłaśniana, każde zaniedbanie dokładnie przebadane. Nic, co będzie można wykorzystać, nie zostanie odpuszczone.

A jakby tego było mało, zaczną się pojawiać kolejne, szczególnie wśród mężczyzn, ofiary. Każdy, kto zajmował się tym problemem, wie przecież, że dla heteroseksualnego dorosłego mężczyzny opowiedzenie o tym, że w dzieciństwie czy młodości był molestowany homoseksualnie przez nauczyciela czy księdza, jest ogromnym wyzwaniem. I nie chodzi tylko o to, że musi powrócić do spraw z przeszłości, zmierzyć się z trudnymi wspomnieniami, ale także o to, że w oczach wielu takie wyznanie oznacza stygmat społeczny, powód do głębokiego wstydu czy ukrywania się przed przyjaciółmi i znajomymi. Ujawnienie się pierwszych ofiar, ich wyznanie, pokazanie ich twarzy ułatwia kolejnym opowiedzenie swoich historii. Po tym filmie i do jego autora, i do dziennikarzy, i do odważnych kapłanów zajmujących się tymi sprawami czy wreszcie do fundacji skupiających ofiary zgłaszają się kolejni ludzie. Oni zaczną mówić, a to będzie oznaczać, że pojawią się następni.

Media zaś, i tego także trzeba mieć świadomość, sprawy nie odpuszczą. I to nie tylko dlatego, że część z nich jest niewątpliwie antyklerykalna czy wręcz antykatolicka, że niektórzy z dziennikarzy czy właścicieli mediów mają obsesję na punkcie Kościoła, ale głównie dlatego, że te historie – jak to się mówi w dziennikarskim żargonie – „żrą", ludzie chcą o nich wiedzieć, są gotowi zapłacić, by je poznać, wywołują one klikalność i dyskusje. A to wszystko, czego potrzebują media.

Kolejne ofiary będą więc mówić, kolejni hierarchowie będą wywoływani do tablicy i przepytywani. Pomstowanie na to przypomina narzekanie, że od przebywania w upale i na słońcu można się nabawić udaru słonecznego.

Dlatego albo zaczniemy się oczyszczać sami, wprowadzać na poważnie obowiązujące procedury i normy, ujawniać pewne sprawy i załatwiać je błyskawicznie (wiem, że są w Polsce takie diecezje, i chwała za to ich ordynariuszom), albo zrobią to za nas liberalne, często wrogie Kościołowi, media. I trudno im się dziwić. Nie ma lepszej broni przeciwko Kościołowi niż tego rodzaju zaniedbania, lekceważenie problemu czy bronienie wyłącznie dobrego imienia instytucji. Jedna nieroztropna wypowiedź hierarchy może zniszczyć wszystko, co Kościół już zrobił czy robi. Konsekwencja, szybkie decyzje i działanie to jedyna droga.

Pragmatyzm jest zaś tylko jednym z powodów, drugim – o wiele ważniejszym – jest Ewangelia. A ta nie pozostawia wątpliwości, że w takich sprawach trzeba być po stronie ofiar, że ich dobro duchowe, psychiczne, emocjonalne jest ważniejsze niż dobre imię instytucji i że wreszcie, co też nie bez znaczenia, o gorszycielach maluczkich sam Jezus powiedział jasno, że lepiej by było przywiązać im kamień młyński do szyi.

Jeśli tego nie zrozumiemy, jeśli nie zabierzemy się do załatwiania tej sprawy, to niebawem może nie być czego zbierać w polskim Kościele, bo scenariusz irlandzki zrealizuje się w pełni. Czasu na rozmyślanie już nie ma. Trzeba działać, a nie pomstować na liberalne media.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

On jest tylko trzęsieniem ziemi, które rozpoczyna sekwencję kolejnych, równie mocnych, a może nawet mocniejszych, doniesień, sytuacji, rozliczeń. Media przez najbliższe tygodnie, a może miesiące, będą pełne takich historii. Czasem mocniejszych, czasem słabszych. Każda wypowiedź hierarchy czy szeregowego księdza – szczególnie ta nieroztropna czy wręcz głupia – będzie nagłaśniana, każde zaniedbanie dokładnie przebadane. Nic, co będzie można wykorzystać, nie zostanie odpuszczone.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków