Rozmowę przeprowadzono przed odnalezieniem ciała Dawida Żukowskiego.
Co Pani zdaniem mogło się stać z chłopcem?
Na tym etapie, biorąc pod uwagę, jak skąpe są informacje udzielane przez organy ścigania, trudno jest zewnętrznemu obserwatorowi wykluczyć jakąkolwiek wersję. Prawdopodobnie prokurator zakłada, że chłopiec nie żyje, ale hipoteza, że jest cały i zdrowy, także musi być brana pod uwagę.
Ojciec chłopca powiedział swojej żonie przez telefon, że więcej go nie zobaczy.
Oczywiście rodzi się podejrzenie, że ojciec dziecka przed popełnieniem samobójstwa zabił synka, na przykład po to, żeby zemścić się na żonie. Być może jednak wcale nie chciał albo nie był w stanie pozbawić życia własnego dziecka, ale na przykład przekazał chłopca zaufanej osobie, aby go dalej wychowywała, a przynajmniej przez jakiś czas zaopiekowała się nim. Takie zachowanie wynikałoby nie tylko z chęci odwetu, ale też z subiektywnie pojmowanej troski o dziecko. Osoba, która czuje się skrzywdzona przez małżonka zazwyczaj zakłada, że ten małżonek jest też złym rodzicem.
Ojciec poruszał się na trasie Grodzisk Maz. – Warszawa. Policja przeszukała ten teren, bez efektu. Czy to może świadczyć o jakiejś wyjątkowej premedytacji ojca, który dokładnie wszystko zaplanował?