Jak podkreślił Mariusz Mrozek, były to "największe poszukiwania, jakie do tej pory w historii prowadziła polska policja". - Nigdy akcja poszukiwawcza nie była zakrojona na większą skalę, nigdy nie było w to zaangażowane więcej ludzi, więcej sprzętu każdej możliwej technologii, każdego możliwego wsparcia - powiedział.

Poprosił też, by na razie nie dopytywać o szczegóły dotyczące miejsca odnalezienia dziecka, ani w jaki sposób zmarło. - Myślę, że na to przyjdzie czas - mówił.

Poszukiwania Dawida Żukowskiego trwały od środy, 10 lipca, Tego dnia, ok. godziny 17, ojciec zabrał chłopca z domu, a ok. 21 policja otrzymała zgłoszenie, że ojciec Dawida nie żyje - mężczyzna popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg. W chwili śmierci ojcu nie towarzyszyło już dziecko.

Przed samobójczą śmiercią mężczyzna miał zadzwonić do matki chłopca, z którą wcześniej się rozstał i powiedzieć jej, że więcej już swojego syna nie zobaczy.

Dawida Żukowskiego od środy szukała policja, a w poszukiwaniach pomagali też żołnierze WOT, wolontariusze i mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego.