Lewica jednak chce mniejszych kar za negację pandemii koronawirusa

Lewica łagodzi swój projekt zakazujący podważania pandemii. Sprawców nie chce już skazywać na ograniczenie wolności.

Aktualizacja: 05.11.2020 06:22 Publikacja: 04.11.2020 19:41

Protesty przeciwko ograniczeniom odbywają się w całej Europie. Na zdjęciu Nottingham w Wielkiej Bryt

Protesty przeciwko ograniczeniom odbywają się w całej Europie. Na zdjęciu Nottingham w Wielkiej Brytanii

Foto: AFP

– Ci wszyscy, którzy namawiają nas do zrzucania maseczek, ci wszyscy, którzy wymyślają niestworzone historie o jakimś ogólnoświatowym spisku wymyślonym przez koncerny farmaceutyczne, dzisiaj tym wszystkim chcemy powiedzieć stop – oświadczył przed dwoma tygodniami wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek.

Zapowiedział złożenie projektu zakładającego, że „kto w czasie stanu epidemii wbrew aktualnej wiedzy medycznej publicznie zaprzecza zagrożeniu dla zdrowia publicznego lub podważa jego istnienie (...) podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności".

Takie brzmienie proponowanego przepisu jest już nieaktualne. Lewica nieoczekiwanie złożyła autopoprawkę. Wykreśliła karę ograniczenia wolności, czyli np. pracę na cele społeczne, i zostawiła tylko grzywnę.

Skąd to złagodzenie? – Chodzi o to, by być spójnym z innymi przepisami ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, np. nakazującymi noszenia maseczek. One też przewidują karę grzywny – tłumaczy Śmiszek.

Z naszych informacji wynika, że przyczyna mogła być inna. Chodzi o kontrowersje związane z pierwotnie proponowaną sankcją.

O tym, że projekt budzi duże podziały nawet w elektoracie Lewicy, można było się przekonać, śledząc dyskusję w mediach społecznościowych po zapowiedzi złożenia projektu Śmiszka. Część internautów zarzucało mu „próbę cenzury" czy „zabawę zapałkami", która może dać obecnej władzy argument do karania za słowo.

Projekt krytykują posłowie z innych klubów. – Intencje postrzegam jako szlachetne, ale każdy powinien mieć prawo do własnej głupoty – mówi Katarzyna Piekarska z KO.

– Nie ma lepszego sposobu kształtowania opinii społecznej niż rzetelna dyskusja. Pierwotną przyczyną braku zaufania wielu osób do publicznie podawanych informacji był wprowadzony na początku pandemii zakaz wypowiedzi dla lekarzy niezgodnych z linią rządu. Przepis jest kuriozalny, a lewica stara się teraz zminimalizować szkody wizerunkowe – ocenia Krzysztof Bosak z Konfederacji.

Krzysztof Śmiszek przekonuje, że to nie medialna krytyka skłoniła go do złagodzenia projektu. – Jestem zwolennikiem ostrego kursu, bo mamy dziesiątki tysięcy zakażeń dziennych, a jednocześnie rosnących w siłę internetowych kaznodziei uważających, że pandemii nie ma – dodaje.

– Ci wszyscy, którzy namawiają nas do zrzucania maseczek, ci wszyscy, którzy wymyślają niestworzone historie o jakimś ogólnoświatowym spisku wymyślonym przez koncerny farmaceutyczne, dzisiaj tym wszystkim chcemy powiedzieć stop – oświadczył przed dwoma tygodniami wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek.

Zapowiedział złożenie projektu zakładającego, że „kto w czasie stanu epidemii wbrew aktualnej wiedzy medycznej publicznie zaprzecza zagrożeniu dla zdrowia publicznego lub podważa jego istnienie (...) podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789