Europa znów jest epicentrum pandemii. Wirus zwala ją z nóg

Kontynent stał się znów epicentrum zarazy. Tu dochodzi do połowy zakażeń na świecie, półtora miliona tygodniowo.

Aktualizacja: 29.10.2020 09:56 Publikacja: 28.10.2020 18:33

W Rzymie i wielu innych włoskich miastach dochodzi do protestów przeciwko zaostrzeniu restrykcji

W Rzymie i wielu innych włoskich miastach dochodzi do protestów przeciwko zaostrzeniu restrykcji

Foto: AFP

Szczególnie źle jest we Francji, gdzie co dzień Covid łapie nawet 50 tys. osób. Presja na prezydenta jest więc ogromna. Ale został wzięty w dwa ognie.

– Kraj znalazł się na skraju załamania systemu opieki zdrowotnej. W najbliższych tygodniach staniemy w obliczu bardzo poważnej nadumieralności osób najbardziej wrażliwych. Trzeba natychmiast wprowadzić lockdown w całym kraju – zaapelował Frederic Valletoux, przewodniczący Francuskiej Federacji Szpitali. Jego zdaniem 2909 ofiar pandemii w stanie ciężkim zajmuje już przeszło połowę łóżek na oddziałach intensywnej terapii. A ponieważ ta liczba szybko rośnie, w połowie listopada nie będzie już wolnych miejsc i część ludzi w praktyce zostanie skazana na śmierć. We wtorek z powodu Covidu w kraju zmarło 367 osób.

Jednak ostrzeżenie dla Emmanuela Macrona ze strony Geoffroya Roux de Bezieux, szefa potężnej federacji francuskiego biznesu Medef, idzie z zupełnie innym kierunku: „Jeśli wrócimy do lockdownu, będziemy mieli w tym roku nie 10 proc. spadku PKB, ale całkowite załamanie gospodarki".

Mimo tych ostrzeżeń prezydent Macron poinformował w środę wieczorem, że Francja przywraca blokadę kraju od piątku, aby zwalczyć drugą falę epidemii koronawirusa.

Belgia idzie na rekord

Małe przedsiębiorstwa wyszły z pierwszego zamrożenia gospodarki z długiem 50 mld euro. Ekonomiści obawiają się więc, że ponowne radykalne ograniczenia wywołają falę bankructw. Zadłużone po uszy jest też państwo: jego zobowiązania to już 115 proc. PKB. Minister gospodarki Bruno Le Maire przyznał, że Francja wchodzi w IV kwartale w ponowną recesję, a poziom dochodu narodowego z 2019 r. odzyska najwcześniej za dwa lata.

W środę o 20.00 w wystąpieniu telewizyjnym prezydent starał się znaleźć kompromis między tymi dwoma skrajnościami. Pałac Elizejski wprowadza od piątku na cztery tygodnie nowy lockdown, ale lżejszy niż ten z wiosny. Owszem, zamknięte będą restauracje i bary, ale szkoły pozostaną otwarte, podobnie jak miejsca pracy oraz większość sklepów. Kontynuowane będą budowy, w ruchu zostanie utrzymana produkcja.

Czy to wystarczy?

Można mieć co do tego wątpliwości, bo dotychczasowe półśrodki, np. wprowadzona dwa tygodnie temu godzina policyjna, nie powstrzymały rozwoju pandemii.

– Prezydent nie ma żadnego planu! Działa po omacku – uważa Christian Jacob, lider gaullistowskiej partii opozycyjnej Republikanie (LR).

To jest jednak wrażenie, które mają obywatele bardzo wielu, jeśli nie wszystkich krajów Europy. Belgowie czekali półtora roku na powołanie większościowego rządu Alexandera De Croo, ale już wielu uważa, że królestwem nie kieruje nikt. Liczba zakażeń osiągnęła tu tygodniowo 1165/100 tys. mieszkańców, najwięcej na kontynencie poza Czechami (1284), ale rośnie tak szybko, że wkrótce państwo wybije się na prowadzenie. W Brukseli 28 proc. badanych ma Covid, w Liege – 34 proc. Realna staje się perspektywa załamania systemu opieki zdrowotnej.

– Z natury jestem optymistą, ale niestety mogę sobie wyobrazić, że wkrótce będziemy musieli umieszczać chorych na ziemi na korytarzach – przyznaje Philippe Devos, dyrektor szpitala Citadelle w Liege.

Tak jak we Francji, Belgia stara się znaleźć pośrednią drogę między pełnym lockdownem a niekontrolowanym rozwojem pandemii. Walka z wirusem już kosztowała kraj dużo: jego dług po raz pierwszy przekroczył 500 mld euro, co odpowiada 115 proc. PKB.

W środę kanclerz Merkel zebrała na (wirtualnej) konferencji przewodniczących 16 landów, aby się zastanowić, czy i Republika Federalna powinna wrócić do „lekkiego lockdownu". Zamknięte miałyby zostać restauracje, bary, kluby, hotele. Berliński instytut Roberta Kocha ostrzega, że współczynnik zakażeń R dobił do 1,17 co oznacza, że co 7–10 dni liczba zakażonych podwaja się. We wtorek wynosiła 15 tys. Szefowa rządu obawia się, że także w Niemczech system opieki zdrowotnej załamie się. Jednak perspektywa zamrożenia gospodarki nie napawa optymizmem rynków finansowych. W środę indeks giełdy frankfurckiej Dax spadł po raz pierwszy od czerwca poniżej 12 tys. punktów.

Szczepionka na koniec roku

Hiszpania była pierwszym krajem Europy, który już w ubiegłym tygodniu przekroczył próg miliona zakażonych. W Madrycie przyznaje się, że realna liczba jest znacznie większa – być może ponad 3 miliony. Od początku tygodnia premier Pedro Sanchez wprowadził stan wyjątkowy. Tylko tak mógł przejąć od 17 wspólnot autonomicznych kompetencje w sprawach sanitarnych i spróbować wdrożyć w miarę spójną strategię walki z pandemią na terenie całego królestwa. Hiszpańskie prawo nie pozwala jednak rządowi na przedłużenie nadzwyczajnych środków poza dwa tygodnie bez zgody Kortezów. Tu zaś Sanchez większości nie ma. Premier chciałby, aby stan wyjątkowy obowiązywał do maja.

Wyjątkowo przerażające dane napływają z 9-milionowej Austrii, gdzie tylko w czasie minionego weekendu zanotowano tysiąc zgonów z powodu Covidu. To jednak w sąsiednich Włoszech desperacja społeczeństwa wydaje się być największa. W nocy z wtorku na środę znów doszło do starć zmęczonych restrykcjami ludzi z policją, tylko jeszcze bardziej brutalnych niż w poprzednich dniach. W szczególności w Turynie i Rzymie płonęły samochody, wybijano witryny sklepowe. Służby porządkowe uważają, że to efekt działania bojówek skrajnej prawicy i skrajnej lewicy.

Nieco optymizmu tchnęła jednak wypowiedź przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela dla francuskiego Radia RTL. Zapowiedział w niej, że pod koniec tego roku lub na początku roku przyszłego 3, 4 szczepionki na Covid powinny być gotowe do wprowadzenia na rynek. Belg przyznał jednak, że trzeba będzie o wiele więcej czasu, aby wszyscy potrzebujący uzyskali do nich dostęp. Nie potrafił też sprecyzować, w jaki sposób każdy kraj uzyska do nich dostęp na równych prawach. Od wybuchu pandemii Bruksela nie zdołała w żaden sposób skoordynować działań 27 państw członkowskich Unii.

Szczególnie źle jest we Francji, gdzie co dzień Covid łapie nawet 50 tys. osób. Presja na prezydenta jest więc ogromna. Ale został wzięty w dwa ognie.

– Kraj znalazł się na skraju załamania systemu opieki zdrowotnej. W najbliższych tygodniach staniemy w obliczu bardzo poważnej nadumieralności osób najbardziej wrażliwych. Trzeba natychmiast wprowadzić lockdown w całym kraju – zaapelował Frederic Valletoux, przewodniczący Francuskiej Federacji Szpitali. Jego zdaniem 2909 ofiar pandemii w stanie ciężkim zajmuje już przeszło połowę łóżek na oddziałach intensywnej terapii. A ponieważ ta liczba szybko rośnie, w połowie listopada nie będzie już wolnych miejsc i część ludzi w praktyce zostanie skazana na śmierć. We wtorek z powodu Covidu w kraju zmarło 367 osób.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788