18 stycznia, po ponad dwóch miesiącach, do szkół, działających w reżimie sanitarnym, wracają dzieci z klas I-III. Dzieci ze starszych klas szkół podstawowych będą kontynuowały naukę w formie zdalnej.

Zdalne nauczanie dzieci w klasach I-III rozpoczęło się 9 listopada, w czasie, gdy dobowa liczba zakażeń koronawirusem wynosiła ok. 25 tysięcy. Do gwałtownego wzrostu liczby zakażeń w Polsce doszło dwa miesiące po powrocie dzieci do nauki w formie stacjonarnej po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej wiosennym uderzeniem koronawirusa SARS-CoV-2.

Jak zauważył w rozmowie z Onetem prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, część nauczycieli to osoby, które mają około 60 lat. - Są też osoby, które mają choroby współistniejące. Zdaję sobie sprawę, jak trudne jest prowadzenie zajęć dla dzieci w układzie zdalnym. Wiem jakie problemy występują z utrzymaniem koncentracji i opieką nad dzieckiem. Osoby, które mają małe dzieci, są w dużym stopniu wyłączone z normalnego funkcjonowania zawodowego - powiedział. - Ta decyzja jest przedwczesna. Widzieliśmy jak 17 września, po otwarciu szkół, nastąpiła eksplozja wzrostu zakażeń. Wcześniej były otwarte hotele, siłownie, restauracje, kawiarnie i mieliśmy wzrost zakażeń pod kontrolą - dodał. - Jestem przekonany, że ta decyzja będzie skutkowała wzrostem zakażeń, ale zdaję sobie sprawę, że to są trudne polityczne decyzje - zaznaczył.

Jaśkowiak odniósł się także do sytuacji przedsiębiorców, która jego zdaniem „jest dramatyczna”. - Przedsiębiorcy nie wiedzą, na czym stoją. Nie wiedzą, czy za miesiąc coś się zmieni, czy będą zaskakiwani decyzjami rządu. Oni muszą wiedzieć, do kiedy mają wytrzymać. To się wiąże z zaciąganiem zobowiązań, kredytami i zwolnieniami pracowników - podkreślił prezydent Poznania. - Jeszcze bardziej dramatyczna sytuacja jest w wypoczynkowych miejscowościach jak np. Karpacz czy Szklarska Poręba. Tarcze mają często charakter propagandowy. Widzimy wzrost bezrobocia, ta dynamika jest niepokojąca - stwierdził. - Poznań i tak jest w dobrej sytuacji, bo wielu przedsiębiorców przestawiło się na tryb zdalny, ale branże hotelarskie i gastronomiczne są w bardzo trudnej sytuacji - dodał.