Mentzen zwraca uwagę, że aby wyeliminować koronawirusa trzeba byłoby - wzorem Chin - "zaspawać ludziom drzwi w mieszkaniach na kilka tygodni oraz zamknąć granicę i nie wpuszczać do kraju nikogo, dopóki wirus nie zostanie zlikwidowany na całym świecie".
"Jak łatwo zauważyć, jest to warunek niemożliwy do spełnienia. Nie stać nas na tak długi i ostry lockdown, nie możemy też zamknąć granic na wiele lat. Po kilku miesiącach i powrocie wzrostu zachorowań ta teza wydaje się już zupełnie oczywista" - dodaje polityk nawiązując do ostatnich danych o dobowym wzroście liczby zakażonych w Polsce, które po okresie oscylowania wokół 200-300 obecnie wahają się od 600 do 800.
Mentzen podkreśla, że "wirus z nami będzie i musimy zacząć z nim normalnie żyć". "Jeżeli wirus zwiększy trwale obłożenie szpitali, to trzeba zainwestować w więcej miejsc w szpitalach. Nie ma innego wyjścia. Obecna metoda jest po prostu nieskuteczna, potrafimy jedynie olbrzymim kosztem wypłaszczać krzywą zachorowań w nieskończoność. Jeżeli waszym jedynym planem jest zaczekać kilka lat na szczepionkę, a następnie przymusowo zaszczepić całą populację, z konieczności niezbyt dobrze przebadanym środkiem, to lepiej już, żebyście nie mieli żadnego planu" - dodaje zwracając się do rządzących z pytaniem jaki mają plan.
Polityk zwraca uwagę, że wszyscy widzą "statystyki mówiące o setkach zakażeń dziennie i kilkunastu zgonach". "A czego nie widzimy? We wszystkich szpitalach jest dzisiaj obecnie tylko 1974 osoby z COVID. Na respiratorach znajduje się obecnie 74 pacjentów. Za to na kwarantannie przebywa już 105 tysięcy osób i z każdym dniem ta liczba będzie rosnąć, z fatalnym skutkiem dla gospodarki" - dodaje.
Mentzen ostrzega następnie, że "przedłużanie kryzysu musi doprowadzić do obniżenia się jakości systemu ochrony zdrowia". "Nie mówiąc już o tym, że trwająca i pogłębiająca się dezorganizacja całego systemu ochrony zdrowia, po prostu nie może nie odbić się na naszym zdrowiu". I powołuje się na przykład 28-letniej kobiety w ciąży, która zmarła ponieważ kolejne szpitale nie chciały jej przyjąć z powodu braku u niej testu na obecność koronawirusa. "Jeżeli te szpitale zachowały się zgodnie z obowiązującymi procedurami, to trzeba jasno powiedzieć, że procedury te pisali idioci" - przekonuje.