Związana z koronawirusem utrata kontroli nad własnym życiem powoduje stres, a w konsekwencji (niepotrzebnie) zwiększone zapotrzebowanie na tłuste i słodkie produkty. W czasach prehistorycznych taki zastrzyk energii pozwalał nam szybko uciec przed drapieżnikiem. Dziś, zamiast uciekać jak najdalej z miejsca zagrożenia, zamykamy się w domu. Często rezygnujemy z jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Ponieważ hormon stresu - kortyzol - zwiększa apetyt, bezczynnie siedzimy przed telewizorami, nieustannie podgryzając łakocie. Słodycze to dopamina, która poprawia nam samopoczucie. Chociaż na chwilę.
Naszej diecie nie sprzyja też izolacja. Nie ważne, czy w domu zostajemy z powodu podejrzenia zakażenia, czy zdecydowaliśmy się na dobrowolną kwarantannę. Żeby choć w pewnym sensie odzyskać panowanie nad nową, nieznaną rzeczywistością, i zabić nudę, skupiamy się na zaopatrzeniu domu w niezbędne produkty. Jednak aktualne zakłócenia w zaopatrzeniu uniemożliwiają regularne dostawy on line z supermarketów. Na zapas kupujemy więcej, nie zawsze to, co naprawdę jest nam potrzebne. Często jemy więc za dużo i byle co.
Jadłospis na czas zarazy
Niewłaściwa dieta osłabia odporność. - Objadanie się, jedzenie przetworzonych produktów obfitujących często w cukry proste, prowadzi do wielu chorób, a tym samym wpływa na ogólny stan naszego zdrowia i zwiększa skłonność do infekcji. Monotonia w diecie prowadzi do niedoborów witamin i składników mineralnych i może powodować niedożywienie jakościowe. Również spożywanie alkoholu skutkuje niedoborem witamin i zaburza wchłanianie składników pokarmowych, a do tego sprzyja podjadaniu i spożywaniu niezdrowych tłustych i słodkich przekąsek . Stosowany w nadmiernej ilości prowadzi do dysfunkcji wielu układów, nerwowego, pokarmowego (refluks, nieżyt, wrzody) - mówi Magdalena Najbar - dietetyk z warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium.
Czyli po pierwsze - nie szkodzić. Po drugie - zadbać o różnorodność i skład posiłków.