Putinowska wymiana jeńców

Na linii frontu w Donbasie obie strony wypuściły przetrzymywanych.

Aktualizacja: 27.12.2017 19:35 Publikacja: 27.12.2017 17:52

Putinowska wymiana jeńców

Foto: AFP

– Nie mamy żadnej wątpliwości, że obecna wymiana jest ściśle związana z początkiem kampanii prezydenckiej w Rosji. Ale dla nas to bez znaczenia – chłopcy wracają do domów – powiedział „Rzeczpospolitej" kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.

W ciągu dnia na granicę miejscowości Horliwka (na północ od Doniecka) z obu stron frontu podjechało kilkadziesiąt autobusów. Obie strony przywiozły swoich jeńców. Pierwszą od roku wymianą dowodziły kobiety: Ukrainka Irina Heraszczenko, Olga Kobcewa z Ługańska i Daria Morozowa z Doniecka.

Putin czyni pokój

– Rosja i jej separatyści zablokowali w zeszłym roku rozmowy o wymianie i do niedawna pod różnymi pretekstami je zrywali. Ale teraz Putin chce wystąpić w roli polityka przynoszącego pokój – tłumaczy Fesenko.

Dokładnie w chwili rozpoczęcia wymiany na błotnistej drodze pod Horliwką w Moskwie prezydent składał osobiście w siedzibie Centralnej Komisji Wyborczej dokumenty konieczne do kandydowania w marcowych wyborach prezydenckich – które bez wątpienia wygra, nie mając żadnego konkurenta.

Jednak decyzję o odblokowaniu wymiany podjęto chyba wcześniej, w połowie listopada bowiem rosyjski prezydent rozmawiał o tym z „prezydentami" Doniecka i Ługańska, każąc przygotować całą procedurę. Ale 25 listopada w Ługańsku doszło do nieco operetkowego puczu i jeden z rozmówców Putina Igor Płotnicki straciwszy władzę wrócił z jedną walizką do Moskwy. Nowy „prezydent Ługańska" Leonid Pasiecznik zaczął w końcu wykonywać polecenie wymiany. Półtora tygodnia temu, podczas dorocznej konferencji prasowej Putin powiedział: – Trzeba choć przed Nowym Rokiem, przed świętami zrobić ten dobry krok. W pierwszym dniu katolickich świąt, w moskiewskim monastyrze Daniłowskim zakończyły się rozmowy o jeńcach.

Złodziej odmawia

Czas, miejsce i ilość wymienianych do ostatniej chwili była utrzymywana w tajemnicy. Tuż przed początkiem procedury – kontrolowanej przez przedstawicieli OBWE i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża – ukraińscy wojskowi zagłuszyli wszystkie sygnały telekomunikacyjne w rejonie Horliwki.

– W mińskich porozumieniach pokojowych zapisana jest formuła wymiany „wszystkich na wszystkich". Ale z przyczyn technicznych okazało się to niemożliwe. Dlatego, by w ogóle odblokować wymianę, Kijów zgodził się na wypuszczanie jeńców grupami – powiedział Fesenko.

Ostatecznie Ukraińcy mieli przywieźć 306 więzionych separatystów, a Rosjanie – 74 Ukraińców. Ale nawet po rozpoczęciu procedury wymiany nie wiadomo było, ilu w końcu przejdzie linie frontu. – Ja nie wiem co tu robię, po co mnie przywieźli – mówił dziennikarzom złodziej dostarczony z ukraińskiego więzienia w Charkowie. Jego nazwisko separatyści wpisali na listę wymienianych. Ale skazany kategorycznie odmówił przejścia linii frontu, domagając się powrotu do więzienia. Kolejnym, który odmówił był Rosjanin z Odessy, obecnie sądzony za udział w separatystycznej działalności. – Nałożono na mnie tylko areszt domowy. Będę się normalnie sądził – w domu – powiedział, wracając do autobusu.

– Separatyści powpisywali na listę różnych swoich znajomych, w tym zwykłych kryminalistów – wyjaśniał w rozmowie z „Rzeczpospolitą" kijowski analityk wojskowy Konstantin Maszowec.

Kibice i blogerzy

Na żądanie Rosjan na linię frontu pod Horliwką przywieziono jednak wszystkich: i tych, którzy chcieli odejść do Donbasu, jak i tych, którzy wcześniej odmówili tego. Ci ostatni musieli na linii frontu potwierdzić swą decyzję. – Część rzeczywiście nie chce iść do nas – powiedziała wyraźnie zdziwiona przedstawicielka „ługańskich" Olga Kobcewa. W sumie 68 osób odmówiło przejścia do separatystów (26 do Ługańska, a 42 do Doniecka). – Można ich zrozumieć – podsumował Maszowec.

– Z naszej strony główną grupę tak zwanych jeńców rzeczywiście stanowią żołnierze, ale nie brakuje też ukraińskich aktywistów. Na liście separatystów zaś najwięcej jest osób złapanych i skazanych za udział w rozruchach wiosną 2014 roku (które w Moskwie nazywają „ruską wiosną") lub członków podziemnych – a czasami i dywersyjnych – grup rosyjskich z Charkowa i Odessy – tłumaczył Fesenko.

Pierwszą trójkę zwolnionych Ukraińców stanowili jednak dwaj „ultrasi" piłkarskiego klubu Zoria z Ługańska (skazani przez separatystów za „szpiegostwo") oraz aresztowany w listopadzie ubiegłego roku miejscowy bloger Eduard Niedielajew, znany ze swych zjadliwych internetowych komentarzy dotyczących Kremla i jego sojuszników.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: andrzej.lomanowski@rp.pl

– Nie mamy żadnej wątpliwości, że obecna wymiana jest ściśle związana z początkiem kampanii prezydenckiej w Rosji. Ale dla nas to bez znaczenia – chłopcy wracają do domów – powiedział „Rzeczpospolitej" kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.

W ciągu dnia na granicę miejscowości Horliwka (na północ od Doniecka) z obu stron frontu podjechało kilkadziesiąt autobusów. Obie strony przywiozły swoich jeńców. Pierwszą od roku wymianą dowodziły kobiety: Ukrainka Irina Heraszczenko, Olga Kobcewa z Ługańska i Daria Morozowa z Doniecka.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej