Ukraina stanie się niezależna religijnie od Rosji?

W Kijowie czekają na decyzję synodu konstantynopolitańskiego. Waży się niezależność religijna kraju.

Aktualizacja: 12.10.2018 19:20 Publikacja: 11.10.2018 18:51

Ukraina stanie się niezależna religijnie od Rosji?

Foto: Serge Serebro, Vitebsk Popular News; cropped by: Rlevente [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], via Wikimedia Commons

W czwartek kończy się synod, który ma zdecydować o autokefalii ukraińskiej Cerkwi prawosławnej. Posiedzenie synodu odbywało się w Stambule pod przewodnictwem patriarchy Bartłomieja I, który jest duchowym przywódcą prawosławnych na świecie oraz konkuruje z bogatą, a jednocześnie najliczniejszą rosyjską Cerkwią prawosławną. W patriarchacie Konstantynopola zdają sprawę z tego, że decyzja ta ostatecznie może pokrzyżować relacje z patriarchatem moskiewskim. Jeżeli synod jednak stanie po stronie Kijowa, z pewnością będzie to jedno z największych i najważniejszych wydarzeń w historii Ukrainy.

Po nadaniu autokefalii na Ukrainie zostanie zwołany sobór zjednoczeniowy, na którym ma zostać wybrany zwierzchnik niezależnego ukraińskiego Kościoła prawosławnego. Zdecydowanym faworytem jest patriarcha Filaret, który w 1992 roku odszedł z patriarchatu moskiewskiego i stanął na czele ukraińskiej Cerkwi prawosławnej patriarchatu kijowskiego. Od tamtej pory jest nazywany przez Cerkiew rosyjską rozłamcą.

Kilka dni temu Filaret oświadczył, że w soborze udział weźmie również Ukraiński Autokefaliczny Kościół Prawosławny, na czele którego stoi metropolita Makary, który odszedł z rosyjskiej Cerkwi prawosławnej tuż przed upadkiem ZSRR. W czwartek po południu znany grecki portal religijny Orthodoxia.info poinformował, że synod konstantynopolitański zdjął anatemę, nałożoną na Filareta i Makarego przez patriarchat moskiewski. Z informacji tych wynikało też, że Konstantynopol uznał za bezprawną decyzję z 1686 roku, gdy rosyjska Cerkiew prawosławna „anektowała metropolię kijowską”. Wszystko wskazuje na to, że do nadania autokefalii ukraińskiej Cerkwi pozostaje jeden krok.

Wcześniej Filaret oświadczył, że do procesu utworzenia niezależnej Cerkwi dołączyło dziesięciu biskupów ukraińskiej Cerkwi prawosławnej patriarchatu moskiewskiego. Otwarcie potwierdziło te informacje dwóch – metropolita czerkaski i kaniowski Sofroniusz oraz metropolita perejasławsko-chmielnicki Aleksander. Reszta postanowiła się nie ujawniać do ogłoszenia decyzji Konstantynopola.

W Kijowie liczą, że kolejni duchowni z ukraińskiej Cerkwi prawosławnej patriarchatu moskiewskiego przejdą do niezależnej Cerkwi. Dla rosyjskiej cerkwi byłoby to ogromnym zagrożeniem, gdyż na terenie Ukrainy ma 11 tys. parafii (to jedna trzecia wszystkich parafii rosyjskiej Cerkwi prawosławnej). W patriarchacie kijowskim już zapowiedzieli, że ukraińska Cerkiew prawosławna patriarchatu rosyjskiego musiałaby zmienić też nazwę na rosyjską Cerkiew prawosławną na Ukrainie. Z przecieków medialnych wynika, że kilka dni temu prezydent Poroszenko spotykał się ze zwierzchnikiem tej Cerkwi metropolitą Onufrym. Wiadomo jedynie tyle, że rozmowa była „bardzo trudna”. Niewykluczone, że rozmawiano m.in. o losie Ławry Peczerskiej w Kijowie oraz Ławry Poczajowskiej, którymi od lat zarządza rosyjska Cerkiew. Formalnie należą do państwa i trudno sobie wyobrazić, by główne ukraińskie świątynie pozostały w rękach Moskwy po otrzymaniu autokefalii przez patriarchat kijowski. Tam z kolei zapewniają, że ewentualne przyjęcie parafii rosyjskiej Cerkwi odbywałoby się wyłącznie na zasadzie „dobrowolnej decyzji wiernych”.

– Ukraińskie prawosławie ostatecznie uwolniłoby się od moskiewskich wpływów. Proces ten nie jest szybki i na pewno potrwa. W Kijowie nikt raczej nie podejmie pośpiesznych i nieprzemyślanych decyzji, które mogłyby doprowadzić do przemocy. Najważniejszym zagrożeniem jest to, że Moskwa sprowokuje konflikt poprzez swoją agenturę, która jest obecna m.in. w nacjonalistycznych ukraińskich organizacjach – mówi „Rzeczpospolitej” znany kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.

Po raz pierwszy głos w sprawie zabrał Kreml. Rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow powiedział, że Rosja nie chciałaby, by w Konstantynopolu zostały podjęte decyzje, które doprowadzą „do głębokiego rozłamu w świecie prawosławnym”.

W kremlowskich stacjach prawie codziennie można usłyszeć, że decyzja Konstantynopola doprowadzi do „przelania krwi na Ukrainie”. W Moskwie przyznają, że utworzenie niezależnej ukraińskiej Cerkwi byłoby wielką przegraną zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej.

– Patriarcha Cyryl I zostanie postawiony przed wyborem. Albo ze wszystkim się pogodzi i zostanie cerkiewnym Gorbaczowem albo wezwie lud do walki. To drugie byłoby słuszne – mówi „Rzeczpospolitej” protojerej Wsiewołod Czaplin, były rzecznik patriarchy moskiewskiego. – Zamiast Patriarchatu Konstantynopolitańskiego trzeba utworzyć nowy, prawdziwie prawosławny i chrześcijański – dodaje.

W czwartek kończy się synod, który ma zdecydować o autokefalii ukraińskiej Cerkwi prawosławnej. Posiedzenie synodu odbywało się w Stambule pod przewodnictwem patriarchy Bartłomieja I, który jest duchowym przywódcą prawosławnych na świecie oraz konkuruje z bogatą, a jednocześnie najliczniejszą rosyjską Cerkwią prawosławną. W patriarchacie Konstantynopola zdają sprawę z tego, że decyzja ta ostatecznie może pokrzyżować relacje z patriarchatem moskiewskim. Jeżeli synod jednak stanie po stronie Kijowa, z pewnością będzie to jedno z największych i najważniejszych wydarzeń w historii Ukrainy.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej