Brytyjscy dyplomaci opuszczają Irak i Iran

Wielka Brytania zmniejszyła liczebność personelu w swoich ambasadach w Iranie i Iraku do minimalnego poziomu ze względów bezpieczeństwa, w związku z napiętą sytuacją na Bliskim Wschodzie po zabiciu przez USA gen. Kasema Sulejmaniego, dowódcy irańskiej brygady al-Kuds - informuje Sky News.

Aktualizacja: 07.01.2020 07:44 Publikacja: 07.01.2020 07:32

Brytyjscy dyplomaci opuszczają Irak i Iran

Foto: AFP

Wycofanie dyplomatów z Iraku i Iranu ma charakter profilaktyczny i nie jest związane z żadnymi informacjami wywiadowczymi wskazującymi na konkretne niebezpieczeństwo, na jakie narażeni byliby brytyjscy dyplomaci w tych krajach - podkreślają źródła dyplomatyczne, na które powołuje się Sky News.

Ambasadorowie Wielkiej Brytanii w Iranie - Rob Macaire i w Iraku - Stephen Hickey, nie opuścili swoich placówek.

- Bezpieczeństwo naszych pracowników jest dla nas najważniejsze. Obie nasze ambasady, w Bagdadzie i Teheranie, pozostaną otwarte - poinformował rzecznik brytyjskiego MSZ.

Jak podaje Sky News brytyjski MSZ funkcjonuje obecnie w "trybie kryzysowym" w związku z zabiciem gen. Sulejmaniego i odwetem zapowiedzianym przez Iran w związku ze śmiercią generała. Oznacza to, że w związku z sytuacją w Iranie i Iraku stworzono specjalne centrum dowodzenia, a dyplomaci pracują w systemie zmianowym, aby w każdej chwili móc reagować na zmiany sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Tymczasem Boris Johnson zdystansował się od wypowiedzi Donalda Trumpa, który zagroził atakiem na 52 cele w Iranie, w tym miejsca ważne dla irańskiej kultury. - Są międzynarodowe konwencje, które zabraniają niszczenia miejsc dziedzictwa kulturowego - podkreślił brytyjski premier.

Również szef brytyjskiego MSZ, Dominic Raab podkreślił, że miejsca dziedzictwa kulturowego są chronione prawem międzynarodowym, które powinno być szanowane.

Raab poinformował też, że brytyjska marynarka wojenna wzmocni ochronę brytyjskich statków przepływających przez Cieśninę Ormuz.

Gen. Kasem Sulejmani, dowódca irańskiej brygady al-Kuds, elitarnej jednostki specjalnej w strukturze irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej zginął 2 stycznia w przeprowadzonym przez USA precyzyjnym ataku rakietowym przeprowadzonym przy użyciu samolotu bezzałogowego w Bagdadzie.

Oprócz gen. Sulejmaniego w ataku zginął też jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis. Do ataku doszło w rejonie lotniska w Bagdadzie.

Amerykanie obarczali gen. Sulejmaniego odpowiedzialnością za inspirowanie ostatnich ataków na bazy wojskowe w Iraku, w których stacjonują amerykańscy żołnierze. W jednym z takich ataków zginął amerykański cywil.

W związku ze śmiercią gen. Sulejmaniego, jednego z najważniejszych irańskich dowódców, przywódca duchowy Iranu, ajatollah Ali Chamenei ogłosił trzy dni żałoby narodowej. - Nieubłagana zemsta czeka zbrodniarzy, którzy unurzali dłonie w jego krwi i krwi innych męczenników - ostrzegł. Z kolei szef MSZ Iranu, Mohammad Javad Zarif ostrzegł, że zabicie Sulejmaniego może doprowadzić do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, odpowiedzialność za którą ponosić będą USA.

Czytaj także:

Generał Sulejmani, postrach Bliskiego Wschodu

Bielecki: Zabójstwo Sulejmaniego pomoże Trumpowi w reelekcji

W związku ze wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie ambasada USA w Bagdadzie wezwała wszystkich obywateli USA w Iraku do opuszczenia tego kraju. Z kolei minister obrony Izraela wezwał wszystkich dowódców wojsk, by dokonali oceny sytuacji po śmierci gen. Sulejmaniego. Na spotkaniu omawiano kwestię przygotowań do ewentualnego odwetu Iranu.

Następcą gen. Sulejmaniego na stanowisku dowódcy brygady al-Kuds został wskazany przez ajatollaha Alego Chamenei generał Esmail Ghaani.

Trump uzasadniając swoją decyzję o przeprowadzeniu ataku w Bagdadzie napisał na Twitterze, że "generał Kasem Sulejmani w ciągu długiego okresu zabił lub ciężko ranił tysiące Amerykanów i planował zabicie wielu kolejnych".

Trump dodał, że Sulejmani był bezpośrednio lub pośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów osób, w tym ostatnie liczne ofiary wśród protestujących w Iranie. "Choć Iran nigdy się do tego odpowiednio nie przyzna, Sulejmani był w kraju nienawidzony i obawiano się go" - stwierdził amerykański prezydent. Według niego, Irańczycy nie są śmiercią dowódcy brygad al-Kuds tak zasmuceni, jak chciałyby tego władze w Teheranie. "On powinien zostać zlikwidowany wiele lat temu!" - dodał.

Relacje USA z Iranem są napięte od maja 2018 roku, gdy Trump jednostronnie wycofał USA z porozumienia nuklearnego zawartego przez państwa Zachodu z Iranem w 2015 roku. Jesienią 2018 roku USA ponownie nałożyły sankcje na Iran, a od maja 2019 roku wprowadziły bezwzględne embargo na import irańskiej ropy. Trump chce, by Iran przystąpił do negocjacji zmierzających do zawarcia nowego porozumienia nuklearnego, ale Iran odrzuca możliwość przystąpienia do takich negocjacji w sytuacji, gdy obowiązują sankcje nałożone na Teheran przez Waszyngton.

W czerwcu 2019 roku Trump miał w ostatniej chwili cofnąć rozkaz o przeprowadzeniu ataku na cele w Iranie, po tym jak w rejonie Cieśniny Ormuz Irańczycy zestrzelili amerykańskiego drona (władze w Teheranu twierdziły, że naruszył on przestrzeń powietrzną Iranu).

Wycofanie dyplomatów z Iraku i Iranu ma charakter profilaktyczny i nie jest związane z żadnymi informacjami wywiadowczymi wskazującymi na konkretne niebezpieczeństwo, na jakie narażeni byliby brytyjscy dyplomaci w tych krajach - podkreślają źródła dyplomatyczne, na które powołuje się Sky News.

Ambasadorowie Wielkiej Brytanii w Iranie - Rob Macaire i w Iraku - Stephen Hickey, nie opuścili swoich placówek.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 808
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 807
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 806
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 805
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Świat
Sędzia Szmydt przyjął prezent od propagandysty. Symbol ten wykorzystuje rosyjska armia