SN zawiesił stosowanie przepisów o wcześniejszym przenoszeniu sędziów SN w stan spoczynku do czasu decyzji unijnego Trybunału. To prawny trik, który ma zatrzymać zmiany, jakie PiS chce wprowadzić w polskim wymiarze sprawiedliwości. Dlatego też obóz władzy odmówił uznania mocy prawnej decyzji SN. To wszystko wystrzały w wojnie totalnej, w której jednak stawką jest nie tylko sądownictwo.
Jarosław Kaczyński mówił ostatnio z rozbrajającą szczerością w tygodniku „Sieci", że bez zmian w wymiarze sprawiedliwości nie da się przeprowadzić żadnych reform, ponieważ mogłyby one zostać zakwestionowane przez sądy. Dlatego najpierw rozmontował system kontroli ustaw, paraliżując Trybunał Konstytucyjny. Podporządkował rządowi cały proces dotyczący kariery sędziów (a więc Krajową Radę Sądownictwa, która decyduje o awansach w tym zawodzie). Teraz zaś chce domknąć system poprzez przejęcie Sądu Najwyższego. PiS mówi otwarcie: nie chcemy, by istniały jakiekolwiek mechanizmy zdolne ograniczać naszą władzę, która ma demokratyczną legitymizację z wyborów 2015 r.