Bielecki: Francja musi się przebudzić

Tragedia katedry Notre Dame nie jest pierwszym sygnałem, że republika pilnie potrzebuje radykalnych zmian.

Aktualizacja: 17.04.2019 12:50 Publikacja: 16.04.2019 18:46

Bielecki: Francja musi się przebudzić

Foto: AFP

Tysiące paryżan na ulicach stolicy i miliony Francuzów przed telewizorami patrzyło z niedowierzaniem, jak w poniedziałek 16 kwietnia o 19.53 padła iglica Notre Dame. Na ich oczach płomienie pochłaniały świątynię, która od blisko ośmiu wieków uosabiała wielkość Francji. To tu w grudniu 1804 r. Napoleon Bonaparte wziął z rąk Piusa VII koronę cesarską i nałożył ją sobie na głowę. To dzwony katedry ogłaszały w sierpniu 1944 r. wyzwolenie Paryża. To pod sklepieniem tego niezwykłego kościoła w listopadzie 1970 r. zebrali się przywódcy świata, aby pożegnać męża stanu współczesnej Francji generała de Gaulle'a.

Czytaj także: Wyrzut sumienia Francji

Ale w nocy z poniedziałku na wtorek Francuzom ukazał się zupełnie inny widok: wyraźnie przybity, ale i bezsilny prezydent, któremu nie pozostawało nic innego, niż czekać, aż strażacy uratują przynajmniej część tego, co w Notre Dame najcenniejsze, XIII-wieczne rozety, wspaniałe organy, niezwykłe dzwonnice.

Gdyby coś takiego działo się w Polsce, wyrok w kraju i za granicą zostałby wydany natychmiast. Nikt nie miałby wątpliwości, że państwo, które nie jest w stanie zabezpieczyć najważniejszego zabytku Europy, jest po prostu niewydolne i zasługuje na napiętnowanie.

Ale Notre Dame znajduje się we Francji, kraju, który od wieków żyje na specjalnych prawach. Ulokowane w uprzywilejowanym miejscu Europy, zawsze w gronie kilku rozgrywających potęg świata, z niezwykłą spuścizną kulturową i cywilizacyjną, wciąż jeszcze z ogromnym bogactwem. Dlatego w oczach Francuzów, ale także cudzoziemców, bardzo silna będzie w tych dniach pokusa, aby to wszystko uznać za wypadek, który może się zdarzyć wszędzie i który niewiele mówi o kondycji kraju.

A przecież tragedia Notre Dame nie jest pierwszym sygnałem, że Francja pilnie potrzebuje radykalnych zmian. Zamachy terrorystyczne pokazały trudności z integracją siedmiomilionowej mniejszości muzułmańskiej, ruch „żółtych kamizelek" rosnącą pauperyzację klasy średniej i marginalizację całych regionów kraju, sukces ugrupowań skrajnej prawicy i skrajnej lewicy odrzucenie przez ogromną część, być może wręcz większość, Francuzów europejskiej integracji.

Nie wiadomo, czy Emmanuel Macron wykorzysta zniszczenie Notre Dame dla mobilizacji narodu wokół reform. W pierwszych godzinach po tragedii mówił o ogromnej stracie, jaką spowodował pożar, o konieczności odbudowy katedry. Ale o niedociągnięciach państwa nie wspomniał.

Do wyborów prezydenckich 2022 r. pozostało jednak niewiele czasu jak na ogrom koniecznych zmian. Dominique Moisi, znany francuski intelektualista, nie ma wątpliwości, że jeśli Macron nie zdoła uzdrowić republiki, władzę w kraju przejmie skrajna prawica, bo innej opozycji we Francji de facto nie ma. Wtedy pożar Notre Dame faktycznie będzie można zbagatelizować: wybuchną gorsze tragedie.

Tysiące paryżan na ulicach stolicy i miliony Francuzów przed telewizorami patrzyło z niedowierzaniem, jak w poniedziałek 16 kwietnia o 19.53 padła iglica Notre Dame. Na ich oczach płomienie pochłaniały świątynię, która od blisko ośmiu wieków uosabiała wielkość Francji. To tu w grudniu 1804 r. Napoleon Bonaparte wziął z rąk Piusa VII koronę cesarską i nałożył ją sobie na głowę. To dzwony katedry ogłaszały w sierpniu 1944 r. wyzwolenie Paryża. To pod sklepieniem tego niezwykłego kościoła w listopadzie 1970 r. zebrali się przywódcy świata, aby pożegnać męża stanu współczesnej Francji generała de Gaulle'a.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka