Szczepłek: Zwycięstwo obowiązkowe

Polacy pokonali Bośnię i Hercegowinę na jej terenie 2:1, grając nieco lepiej niż w czwartek z Holandią. Przeciwnik był jednak znacznie słabszy.

Aktualizacja: 08.09.2020 06:09 Publikacja: 07.09.2020 23:03

Szczepłek: Zwycięstwo obowiązkowe

Foto: AFP

Z Holendrami nasi piłkarze głównie patrzyli jak grają przeciwnicy, którzy rzadko dawali nam piłkę. Tym razem to my prowadziliśmy grę, musieliśmy organizować akcje ofensywne, przygotowywać atak pozycyjny, co nie jest naszą silną stroną.

Przez pierwsze pół godziny nie dawaliśmy sobie z tym rady, w dodatku spotkało nas nieszczęście w postaci rzutu karnego. Jan Bednarek sfaulował przeciwnika w sposób widoczny tylko dla sędziego, straciliśmy bramkę, ale nie wiarę. Z każdą kolejną minutą Polacy prezentowali się lepiej. Wystarczyło przyśpieszenie akcji, wymiana pozycji między Kamilem Jóźwiakiem a Kamilem Grosickim żeby gospodarze zaczęli częściej myśleć o obronie niż atakowaniu.

Przewaga przyniosła nam bramkę Kamila Glika po rzucie rożnym. Gola na 2:1 strzelił również głową Grosicki z podania Macieja Rybusa. Wejście na boisko Edina Dżeko nie odmieniło sytuacji Bośniaków. Atakowali, ale rzadziej niż my i nieskutecznie. Wygraliśmy zasłużenie.

W porównaniu z meczem z Holandią Jerzy Brzęczek dokonał aż pięciu zmian w wyjściowej jedenastce. Wojciecha Szczęsnego zastąpił Łukasz Fabiański, Bartosza Bereszyńskiego na lewej obronie Maciej Rybus, Mateusza Klicha w środku pomocy Jacek Góralski, Sebastiana Szymańskiego na bocznej pomocy Kamil Grosicki a Krzysztofa Piątka w ataku Arkadiusz Milik.

Gra wyglądała lepiej nie tylko ze względu na przeciętne umiejętności Bośniaków, ale na sposób prowadzenia meczu przez Polaków. Znowu dobrze zaprezentował się Kamil Jóźwiak, starą dobrą formę pokazał Kamil Grosicki, bardzo przekonująco wypadł Maciej Rybus, a bodaj najlepiej zagrał Jacek Góralski.

Zawodnik specjalizujący się w przeszkadzaniu przeciwnikowi nie tylko bezbłędnie wywiązywał się z tego zadania, ale brał też udział w akcjach ofensywnych. Robił to znacznie lepiej niż Grzegorz Krychowiak. Fakt, że Brzęczek zdjął go w 68. minucie z boiska jest czymś niezwykłym. Bo Krychowiak jak już gra, to całe mecze. Tym razem (i nie pierwszy raz) mecz mu nie wyszedł, więc decyzja trenera była słuszna.

Zawiedli też inni etatowi reprezentanci: Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Fakt, że mecz wygrali piłkarze mniej utytułowani i nie poruszający się majestatycznie po boisku, a walczący jak Góralski, powinien dać selekcjonerowi do myślenia.

Z Holendrami nasi piłkarze głównie patrzyli jak grają przeciwnicy, którzy rzadko dawali nam piłkę. Tym razem to my prowadziliśmy grę, musieliśmy organizować akcje ofensywne, przygotowywać atak pozycyjny, co nie jest naszą silną stroną.

Przez pierwsze pół godziny nie dawaliśmy sobie z tym rady, w dodatku spotkało nas nieszczęście w postaci rzutu karnego. Jan Bednarek sfaulował przeciwnika w sposób widoczny tylko dla sędziego, straciliśmy bramkę, ale nie wiarę. Z każdą kolejną minutą Polacy prezentowali się lepiej. Wystarczyło przyśpieszenie akcji, wymiana pozycji między Kamilem Jóźwiakiem a Kamilem Grosickim żeby gospodarze zaczęli częściej myśleć o obronie niż atakowaniu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: „Płatni zdrajcy, pachołkowie Rosji”. Dlaczego Tusk tak mocno zaatakował PiS
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada nie zwycięstwa, ale hipokryzji i absurdu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji