Izabela Kacprzak: Panie prezesie, to nie zamach na NIK

Nie wiem jaki naprawdę miała cel wizyta Mariana Banasia u Marszałek Sejmu, bo z góry była skazana na porażkę. „Obrona niezależności Izby” przed organami ścigania w jego prywatnej sprawie brzmi i śmiesznie, i przerażająco.

Aktualizacja: 21.02.2020 13:46 Publikacja: 21.02.2020 13:38

Izabela Kacprzak: Panie prezesie, to nie zamach na NIK

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Marszałkowi Sejmu nie podlega ani prokuratura, ani służby specjalne. Za to prezes NIK - co wynika wprost z ustawy - odpowiada przed Sejmem, który go wybrał.

Mariana Banasia wybrali posłowie PiS, co spędza im sen z powiek. Nie ma też spokojnego snu on sam, bo funkcjonariusze CBA o poranku wchodzą do jego mieszkań z nakazem prokuratorskiego przeszukania. Prezesowi Banasiowi nie podoba się ani to, że chcą sprawdzać mu szuflady i szafy w gabinecie przy ul. Filtrowej, ani trzepanie wynajmowanego dla niego mieszkania w Warszawie. Po ludzku można to oczywiście zrozumieć. Formalnie - już nie. „Jestem zmuszony poinformować Panią Marszałek o naruszeniu prawa przez organy procesowe prowadzące postępowanie przygotowawcze” - napisał prezes Banaś do marszałek Witek podkreślając „że została złamana niezależność Izby”. Ze skargą przybył także osobiście dziś. Że z tej wizyty nie wyniknie absolutnie nic, było wiadomo od samego początku.

Poza zrobieniem wrażenia, że prezes NIK jest ciemiężony przez organy ścigania, wizyta prezesa Najwyższej Izby Kontroli u Marszałek Sejmu Elżbiety Witek nie mogła zakończyć się niczym, na czym zależało prezesowi Banasiowi - otoczenia specjalnym ochroną jego samego z racji funkcji, którą pełni. W postępowaniu in rem, a więc w sprawie (a nie przeciwko), jakie prowadzi Prokuratura Regionalna w Białymstoku, zabezpieczenie dowodów jest elementarnym prawem, a immunitet posła czy prezesa NIK nie chroni ani jego telefonu, ani prywatnej szafy - boje o to przegrał przed sądem poseł PSL Jan Bury w 2014 r., kiedy to CBA przeszukało mu pokój sejmowy. Bury posłużył się wtedy prywatną opinią, którą wykonał dla niego prof. Marek Chmaj. Dziś tę samą opinię wyciąga Marian Banaś twierdząc, że jest to opinia Biura Analiz Sejmowych, co jest niezgodne z faktami, tej analizy nie znaleźliśmy bowiem w archiwum BAS z 2014 r. Dobrze się stało, że powiedziała o tym sama marszałek Witek po spotkaniu z Banasiem, wyprowadzając opinię publiczną z błędu.

Powiedzmy jasno i uczciwie: immunitet chroni prezesa NIK (a także posła) i jego samego przed postawieniem mu zarzutów - gdyby prokuratura miała taki zamiar, wtedy zgodę musi wyrazić Sejm. Nie chroni mieszkań i biur, kiedy prokuratura szuka dowodów w sprawie, bo to nie jest nietykalność misji dyplomatycznej, jaka przysługuje dyplomatom. Takie stanowisko jest ugruntowane w prawie - warto przeczytać opinie znanych i cenionych prawników m.in. Marka Zubika, Joanny M. Karolczak czy Krzysztofa Grajewskiego. Marian Banaś jest z wykształcenia prawnikiem więc zakładam, że taką wiedzę posiada.

W całej sprawie niesmak budzi również, że Marian Banaś, zaledwie od czterech miesięcy na stanowisku w NIK, w osobiste kłopoty z dawnych lat związane z niejasnościami wokół jego majątku, próbuje wplątać naczelny organ kontroli państwowej. Komunikat prasowy zaczynający się od stwierdzenia „Najwyższa Izba Kontroli stanowczo protestuje przeciwko łamaniu prawa i naruszaniu niezależności konstytucyjnego, naczelnego organu kontroli państwowej poprzez działania Pani Elżbiety Pieniążek Prokuratora Prokuratury Regionalnej w Białymstoku”, a kończący się słowami: „W tej sytuacji NIK uważa, że działania organów ścigania Prokuratury miały na celu nie tylko zastraszenie Prezesa NIK, ale także wszystkich kontrolerów wykonujących aktualnie czynności kontrolne w organach administracji rządowej” brzmi i śmiesznie, i strasznie. Również marszałek Witek powiedziała prezesowi Banasiowi, że nadużywa instytucji do ochrony swoich interesów, a jego prywatne kłopoty nie mają żadnego związku z NIK.

Postawa Mariana Banasia daje nam dwie informacje, niestety obie złe. Po pierwsze nie dorósł do tego stanowiska, po drugie wszystko, co go ze strony organów ścigania spotka, będzie traktował jak zamach na NIK. Przed nami trudne czasy.

Marszałkowi Sejmu nie podlega ani prokuratura, ani służby specjalne. Za to prezes NIK - co wynika wprost z ustawy - odpowiada przed Sejmem, który go wybrał.

Mariana Banasia wybrali posłowie PiS, co spędza im sen z powiek. Nie ma też spokojnego snu on sam, bo funkcjonariusze CBA o poranku wchodzą do jego mieszkań z nakazem prokuratorskiego przeszukania. Prezesowi Banasiowi nie podoba się ani to, że chcą sprawdzać mu szuflady i szafy w gabinecie przy ul. Filtrowej, ani trzepanie wynajmowanego dla niego mieszkania w Warszawie. Po ludzku można to oczywiście zrozumieć. Formalnie - już nie. „Jestem zmuszony poinformować Panią Marszałek o naruszeniu prawa przez organy procesowe prowadzące postępowanie przygotowawcze” - napisał prezes Banaś do marszałek Witek podkreślając „że została złamana niezależność Izby”. Ze skargą przybył także osobiście dziś. Że z tej wizyty nie wyniknie absolutnie nic, było wiadomo od samego początku.

Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?