Michał Szułdrzyński o konstytucji biznesu: Największy test dla PiS

Ogłoszona w piątek przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego konstytucja biznesu to dopiero początek być może najtrudniejszej drogi tego polityka. Ale też wielki test dla Prawa i Sprawiedliwości.

Aktualizacja: 20.11.2016 18:54 Publikacja: 20.11.2016 18:46

Michał Szułdrzyński o konstytucji biznesu: Największy test dla PiS

Foto: PAP, Dariusz Delmanowicz

Konstytucja może bowiem w istotnym stopniu przyczynić się do uwolnienia gospodarki w Polsce. By tak się stało, szczytne zapowiedzi muszą szybko zmienić się w fakty. Prawo o działalności przedsiębiorstw musi stać się absolutnym priorytetem w działaniach gabinetu Beaty Szydło i partii rządzącej.

Dlaczego dla Morawieckiego może to być tak ciężka batalia? Po pierwsze dlatego, że w obozie PiS jest kilka frakcji, a nie wszystkie życzą sukcesów wicepremierowi, ministrowi rozwoju i ministrowi finansów w jednej osobie. Wielu wpływowych polityków partii rządzącej jest znacznie bardziej zainteresowanych tropieniem realnych i urojonych zbrodni Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska, przeprowadzaniem rewolucji kulturalnej, wymianą elit oraz operacją „Smoleńsk” niż wzrostem gospodarczym.

Być może Morawiecki będzie musiał się też zmierzyć z samym Jarosławem Kaczyńskim, który gospodarki nie rozumie, a biznesmenów – szczególnie tych większych – uważa za współpracowników służb specjalnych PRL (wprost mówił o tym w jednym z wywiadów w „Rzeczpospolitej”) lub członków grup interesów związanych z poprzednią władzą.

Najbliższe miesiące pokażą, czy działania na rzecz gospodarki dostaną zielone światło i konstytucja biznesu odbiurokratyzuje prowadzenie biznesu w Polsce, czy też skończy się na pięknych zapowiedziach, a wygra pragmatyka – gaszenie pożarów, podsycanie społecznych konfliktów czy organizowanie kolejnych igrzysk.

Bo na krótką metę działania Morawieckiego nie muszą przynieść korzyści PiS. Po ostatnim chaosie związanym z reformą podatkową wielu przedsiębiorców patrzy na tę partię podejrzliwie. W dodatku wojną o Trybunał Konstytucyjny, nadwerężaniem wizerunku Polski w świecie czy wszczynaniem kolejnych smoleńskich wojen PiS mógł zrazić do siebie część umiarkowanego elektoratu – zwracają na to uwagę nawet dość przychylni Jarosławowi Kaczyńskiemu komentatorzy.

Jednak realizacja planu Morawieckiego może być – choć brzmi to pompatycznie – po prostu dobra dla Polski i jej gospodarki, może pomóc wykorzystać cywilizacyjną i rozwojową szansę kraju, bez względu na to, czy przyniesie tej partii korzyść. PiS stoi więc przed wielkim testem wiarygodności. Jarosław Kaczyński pamięta wszak doskonale rok 2007, kiedy to Polacy się bogacili, gospodarka rosła jak na drożdżach, a mimo to PiS przegrał wybory.

Konstytucja może bowiem w istotnym stopniu przyczynić się do uwolnienia gospodarki w Polsce. By tak się stało, szczytne zapowiedzi muszą szybko zmienić się w fakty. Prawo o działalności przedsiębiorstw musi stać się absolutnym priorytetem w działaniach gabinetu Beaty Szydło i partii rządzącej.

Dlaczego dla Morawieckiego może to być tak ciężka batalia? Po pierwsze dlatego, że w obozie PiS jest kilka frakcji, a nie wszystkie życzą sukcesów wicepremierowi, ministrowi rozwoju i ministrowi finansów w jednej osobie. Wielu wpływowych polityków partii rządzącej jest znacznie bardziej zainteresowanych tropieniem realnych i urojonych zbrodni Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska, przeprowadzaniem rewolucji kulturalnej, wymianą elit oraz operacją „Smoleńsk” niż wzrostem gospodarczym.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Awantura na komisji śledczej - Mariusz Kamiński wychodzi. Arogancją przestępstw PiS się nie wyjaśni
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po II turze wyborów samorządowych. Dwóch wygranych, dwie Polski
Komentarze
II tura wyborów samorządowych. KO wygrywa, ale przed wyborami do PE ma o czym myśleć