Zagrożone są budowy nawet na 50 liniach kolejowych

55 mld zł warte są wspierane funduszami z UE inwestycje w modernizację torów, wobec których Komisja Europejska wysuwa zarzuty związane z przepisami środowiskowymi.

Aktualizacja: 30.03.2021 11:37 Publikacja: 29.03.2021 21:00

Duża część przygotowywanych budów może być zagrożona wstrzymaniem lub nawet utratą unijnego dofinans

Duża część przygotowywanych budów może być zagrożona wstrzymaniem lub nawet utratą unijnego dofinansowania, które w przypadku inwestycji kolejowych sięga 85 proc. wartości projektów

Foto: materiały prasowe

Grozi nam ostre hamowanie i tak już opóźnionych inwestycji na liniach kolejowych. Duża część przygotowywanych budów może być zagrożona wstrzymaniem lub nawet utratą unijnego dofinansowania, które w przypadku inwestycji kolejowych sięga 85 proc. wartości projektów. To rezultat wieloletniej zwłoki w dostosowaniu naszych przepisów do unijnych wymogów związanych z ochroną środowiska i zniecierpliwienia Komisji Europejskiej.

Jak dowiedzieliśmy się w zarządzającej infrastrukturą kolejową spółce PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK), zarzuty KE związane z przepisami w sprawie oceny oddziaływania inwestycji na środowisko mogą dotyczyć blisko 50 inwestycji na różnym etapie przygotowania. Ich łączna wartość przekracza 55 mld zł. Na liście takich przedsięwzięć znajduje się m.in. linia kolejowa nr 35 Ostrołęka–Chorzele, linia nr 14 pomiędzy Łodzią Kaliską a Zduńską Wolą, linia nr 38 z Białegostoku do Łodzi czy odcinek linii nr 7 Warszawa Wschodnia–Wawer.

Prawo do poprawki

Komisja Europejska kwestionuje tzw. specustawy. Uniemożliwiają one wstrzymywanie inwestycji, jeśli ocenę oddziaływania na środowisko kwestionuje np. lokalna społeczność lub organizacje ekologiczne. Usprawnia to przygotowanie i realizację budów, ale KE od półtorej dekady domagała się ich zmiany, dwa lata temu zaczęła już mocno naciskać, a teraz postawiła sprawę na ostrzu noża.

Problemem jest m.in. brak możliwości zwrócenia się o wstrzymanie wykonania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach czy brak możliwości wstrzymania inwestycji, gdy taka decyzja okazała się nieważna. Mamy teraz naprawić błędy, w przeciwnym razie grozi nam wstrzymanie dopłat.

Rząd przygotowywał zmiany w przepisach przez blisko dwa lata. Po wielu poprawkach ich ostateczna wersja została przyjęta przez Radę Ministrów w lutym 2021 r. Już jest w parlamencie.

Możliwe, że wymagane przez KE zmiany zaczną obowiązywać w maju. Tymczasem już od początku marca nie powinny być wydawane zezwolenia na budowę ani rozpoczynane roboty w projektach dofinansowywanych z UE, jeśli zaskarżona została ich zgodność z unijnym prawem ochrony środowiska. Takie zalecenie w ub. miesiącu przekazał inwestorom minister finansów, funduszy i polityki regionalnej Tadeusz Kościński.

Tymczasem branża kolejowa będzie mieć kolejny problem, gdy nowe przepisy wejdą w życie. Decyzje środowiskowe będzie można łatwiej i skuteczniej zaskarżać. – Przykładowo może to wstrzymać realizację ważnego projektu na linii nr 201 Gdynia–Kościerzyna, która ma już wydaną decyzję środowiskową i rygor natychmiastowej wykonalności – informuje Mirosław Siemieniec, rzecznik PLK.

W przypadku inwestycji kolejowych, dla których decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach wydawane były w latach 2016–2020 po przeprowadzeniu oceny oddziaływania na środowisko, odwołania od decyzji złożone przez osoby prywatne oraz organizacje ekologiczne dotyczyły blisko jednej piątej przypadków. Nie można wykluczyć, że ten odsetek teraz będzie rósł.

Zdaniem Renaty Mordak, dyrektora pionu transportu w firmie Multiconsult Polska, zajmującej się projektowaniem i nadzorem inwestycji infrastrukturalnych, wiele odwołań od decyzji składanych może być tylko po to, aby je zblokować albo odsunąć w czasie. – Przy realizacji tak kompleksowych inwestycji jak linie kolejowe, które nie są budowane w próżni, zawsze są niezadowoleni z projektowanych rozwiązań – uważa Mordak.

Problem staje się tym poważniejszy, że kolej już teraz ma kłopoty z przygotowaniem inwestycji. Mocno opóźnia się ogłaszanie nowych przetargów. PLK planowały, że w pierwszej połowie 2021 r. ogłoszone zostaną przetargi za 4 mld zł, w drugiej połowie roku – za 13 mld. Teraz wiadomo, że do lipca będą przetargi tylko za 2 mld zł, a w drugiej połowie roku za 15 mld zł.

– Wszystko się odsuwa, więc podejrzewam, że część tegorocznych przetargów będzie trzeba przenieść na przyszły rok. Wpadamy w dołek pomiędzy finansowymi perspektywami, mimo że wszyscy decydenci obiecywali, iż podobna sytuacja, jak przy końcu poprzedniej perspektywy już nie nastąpi – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR i Railway Business Forum.

Więcej branż zagrożonych

Tymczasem zmiany w przepisach związanych z oceną oddziaływania na środowisko mogą utrudniać i wydłużać proces uzyskiwania decyzji w przypadku wielu rodzajów inwestycji infrastrukturalnych. W ubiegłym tygodniu „Rzeczpospolita" informowała o wielkiej skali zastrzeżeń Komisji Europejskiej związanych z przepisami środowiskowymi, jakie dotyczą budowy dróg: chodzi o ponad 1100 km na etapie przygotowania, projektowania lub budowy, przy czym wartość tych inwestycji Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad określiła na 17 mld zł.

Problemem może np. okazać się zaplanowana przez rząd budowa stopnia wodnego na Wiśle w Siarzewie, budzącego wiele kontrowersji m.in. ze strony ekologów. Zdaniem Grzegorza Chociana, eksperta ds. ochrony środowiska i członka Państwowej Rady Gospodarki Wodnej, nowelizacja tzw. ustawy ocenowej może zablokować inwestycję.

– Jest ogromne ryzyko, że będzie można uchylić wszystko, co ma związek z rygorem natychmiastowej wykonalności, czyli co jest tłumaczone nadrzędnym interesem publicznym. A po jego uchyleniu zostanie zablokowany dalszy proces przygotowawczy i jest prawdopodobne, że sprawa wróci do etapu roku 2010 – ostrzega Chocian.

Opinia dla „rz"

Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej

Specustawy wymyślono dla przyspieszenia budów i wywinięcia się z proceduralnych więzów krępujących inwestycje. Ale nie można nimi ciągle zarządzać, a chodzenie na skróty teraz się mści. Zarazem źle jest, że wykorzystuje się procedury do hamowania inwestycji, które szkodzą tylko pojedynczym właścicielom działek, podczas gdy mają służyć interesom szerokich grup społecznych.

Grozi nam ostre hamowanie i tak już opóźnionych inwestycji na liniach kolejowych. Duża część przygotowywanych budów może być zagrożona wstrzymaniem lub nawet utratą unijnego dofinansowania, które w przypadku inwestycji kolejowych sięga 85 proc. wartości projektów. To rezultat wieloletniej zwłoki w dostosowaniu naszych przepisów do unijnych wymogów związanych z ochroną środowiska i zniecierpliwienia Komisji Europejskiej.

Jak dowiedzieliśmy się w zarządzającej infrastrukturą kolejową spółce PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK), zarzuty KE związane z przepisami w sprawie oceny oddziaływania inwestycji na środowisko mogą dotyczyć blisko 50 inwestycji na różnym etapie przygotowania. Ich łączna wartość przekracza 55 mld zł. Na liście takich przedsięwzięć znajduje się m.in. linia kolejowa nr 35 Ostrołęka–Chorzele, linia nr 14 pomiędzy Łodzią Kaliską a Zduńską Wolą, linia nr 38 z Białegostoku do Łodzi czy odcinek linii nr 7 Warszawa Wschodnia–Wawer.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów