- Straciłam dom, straciłam sens życia, tak jak cała moja społeczność - mówiła Plesman. - A mimo to premier Morrison nie chce, abyśmy rozmawiali i zmianach klimatu. Nie wolno nam o tym mówić, a w zamian za to premier oferuje nam modlitwę.
Australijka winą za tragiczne pożary, które od listopada trawią Australię, obarcza wszystkie siły polityczne kraju o niepodejmowanie walki ze zmianami klimatu.
- Nie mamy przywództwa, nie mamy dyskusji, nie mamy debaty, nie mamy nic - stwierdziła.
Plesman wezwała premiera Morrisona do ustalenia cen węgla i odchodzenia od jego wydobycia, zaprzestania wycinki lasów i natychmiastowego przestawienia Australii na energię odnawialną. - Zadaniem premiera jest mobilizowanie nas i poprowadzenie we właściwym kierunku. To jego praca - mówiła.
Obecny rząd Australii zaprzecza, by pożary miały związek z globalnym ociepleniem, o czym alarmują naukowcy. Zdanie badaczy poparło jednak 24 byłych szefów stanowych służb pożarniczych i ratunkowych. Stwierdzili oni, że władze od dawna ignorowały ich ostrzeżenia i nie podejmowały żadnych działań.
W pożarach, które od listopada szaleją w Australii, spłonęło już ponad 1,7 mln hektarów, czyli więcej, niż w ciągu ostatnich trzech lat łącznie. Co najmniej 6 osób zginęło, spłonęło kilkaset domów. Naukowcy ostrzegają, że sezon pożarów zaczął się wyjątkowo wcześnie, a jego apogeum przypada na styczeń i luty.