Jak trzymać w ryzach wybujałe zapędy polityków

Zmieniają się paradygmaty ekonomiczne, trzeba też zmienić reguły fiskalne nakładane na politykę wydatkową państwa – uważa część ekonomistów. Pytanie, jak znaleźć optymalne rozwiązanie.

Aktualizacja: 27.11.2019 21:55 Publikacja: 27.11.2019 21:00

Jak trzymać w ryzach wybujałe zapędy polityków

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

– Pokusa wśród polityków, by zaspokajać oczekiwania tych grup społecznych, które decydują o wyniku wyborczym, rzeczywiście istnieje – przyznał Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych i adiunkt SGH, podczas środowej debaty „Co dalej z regułą wydatkową w Polsce?", zorganizowanej przez Wydział Nauk Ekonomicznych UW i Polski Instytut Ekonomiczny.

Czytaj także: Co PiS obiecał, że zrobi w gospodarce po wyborach

Finanse publiczne większości krajów na świecie podlegają wielu regułom fiskalnym. Mają one być swoistymi bezpiecznikami dla nierozsądnych, zbyt rozrzutnych polityków. W Polsce to m.in. unijne limity dla długu i deficytu oraz polskie, wynikające z konstytucji, takie jak limit zadłużenia czy tzw. stabilizująca reguła wydatkowa (SRW).

Jak przekonywał Marek Rozkrut, główny ekonomista EY i współtwórca SRW, głównym celem tej ostatniej jest zapewnienie równowagi finansów publicznych w średnim okresie. A najważniejszą zaletą – że uczy polityków, iż rosnące wydatki muszą mieć pokrycie w rosnących dochodach.

SRW na podstawie kondycji gospodarki oraz kondycji finansów publicznych wyznacza pewien limit wydatków na kolejny rok. Jak działa to w praktyce, możemy obserwować podczas prac nad projektem budżetu na 2020 r. Okazuje się, że nie wszystkie wydatki zaplanowane na przyszły rok (np. 13. emerytura) mieszczą się w limicie, więc PiS zdecydowało się przesunąć je poza sektor finansów objętych regułą wydatkową. Rozkrut wyliczył wartość takich wypchniętych wydatków na ok. 17 mld zł.

Na razie takie ominięcie reguły nie wywołało reperkusji na rynkach finansowych. Gorzej, gdyby takie „sztuczki" stały się trwałą praktyką.

Coraz częściej jednak wśród ekonomistów pojawią się głosy, że obecne reguły fiskalne trzeba zmienić. – Czy prezes jakiejś firmy zgodziłby się, by jego polityką wydatkową rządził jakiś algorytm? Raczej nie, tak samo trudno zgodzić się, by było to dobre dla państwa – przekonywał Dietl. I zaproponował, by politykę wydatkową państwa określała Rada Polityki Fiskalnej. Mogłaby ona składać się np. z 9 członków powoływanych na 9-, 10-letnią kadencję, dobrze opłacanych, by Rada była niezależna od rządu. – Mogłaby ona w lepszy sposób reagować na zmiany niż matematyczny algorytm – uważa Dietl.

Jako przykład podał wydatki na wynagrodzenia nauczycieli. Wedle dzisiejszych definicji to wydatki konsumpcyjne, które każdy rząd boi się zwiększać. – Ale moim zdaniem to wydatki inwestycyjne, nawet ważniejsze niż nowe mury szkół i uczelni, które dziś są zaliczane do inwestycji – przekonywał Dietl. Z kolei przykład przejęcia przez państwo części aktywów z OFE w 2013 r. tylko po to, by dług nie przekroczył konstytucyjnych limitów, wywołało więcej strat (np. utrata zaufania do III filara emerytalnego) niż pożytku.

– Oczywiście trzeba przestrzegać reguł, także podczas tworzenia budżetu państwa – mówił też Łukasz Hardt, prof. UW i członek Rady Polityki Pieniężnej. – Ale moim zdaniem powinny one być traktowane jako benchmark, a nie twarde ograniczenie – dodał.

Hardt podkreślał, że nowe spojrzenie na reguły fiskalne jest istotne z punktu widzenia nowych wyzwań gospodarczych. Zaznaczał, że w razie gwałtownego spowolnienia gospodarczego (którego on nie przewiduje) bardzo ważne będzie zastosowanie optymalnego tzw. policy mix. Problem w tym, że w praktyce polityka pieniężna w dużym stopniu wyczerpała już swoje możliwości pobudzania gospodarki. Coraz większą rolę do odegrania ma więc polityka fiskalna.

Także Maciej Bukowski z WNE UW, prezes WiseEuropa, uznał, że polityka państwa musi być dostosowana do zmieniających się paradygmatów. – Potrzebujemy fundamentalnej zmiany myślenia o państwie, o tym, jak trzeba odpowiadać na najważniejsze problemy społeczeństwa, choćby w zakresie systemu emerytalnego. Tylko nie wiem, czy klasa polityczna jest gotowa na tak głębokie przeobrażenie – zaznaczył Bukowski.

Marek Rozkrut w odpowiedzi na te argumenty zaznaczył, że jego zdaniem SRW może nie jest idealnym instrumentem, na razie wydaje się jednak najbardziej optymalnym. Jest bowiem na tyle elastyczna, że pozwala na dosyć duży wzrost wydatków państwa, a to, jaka jest struktura tych wydatków, zależy już od rządzących.

– Pokusa wśród polityków, by zaspokajać oczekiwania tych grup społecznych, które decydują o wyniku wyborczym, rzeczywiście istnieje – przyznał Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych i adiunkt SGH, podczas środowej debaty „Co dalej z regułą wydatkową w Polsce?", zorganizowanej przez Wydział Nauk Ekonomicznych UW i Polski Instytut Ekonomiczny.

Czytaj także: Co PiS obiecał, że zrobi w gospodarce po wyborach

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje