Obecne protesty mają jakieś znaczenie ekonomiczne? Mogą skomplikować trudną sytuację gospodarczą w Polsce?
Nie lubię takich pytań. Ile razy przypomnę sobie protesty z PRL, to zawsze mówiło się jakie to pociąga za sobą straty. To była ulubiona śpiewka reżimu. Tak naprawdę wymiar makroekonomiczny jest wtórny. Najważniejszą sprawą jest czy całokształt polityki rządu to element, który budzi zaufanie obywateli i podmiotów gospodarczych. Tu odpowiedź jest negatywna. Zarówno sam sposób ogłaszania kolejnego etapu obostrzeń pandemicznych, sposób jego wprowadzenia, jak i doprowadzenie do masowych protestów. To wszystko razem nie buduje zaufania. Nie jest elementem, który z punktu widzenia przedsiębiorców, pracodawców i pracowników budzi zaufanie, więc będzie miało jakieś konsekwencje. Są one związane raczej ze wzmożoną falą zakażeń niż samymi protestami.