Oceniam sytuację gospodarczą pozytywnie.
Mamy wzrost PKB, ale szybko rosną wydatki socjalne. Wicepremier Mateusz Morawiecki podał, że na cele społeczne w przyszłym roku będzie 75 mld zł, czterokrotnie więcej niż za rządów PO-PSL.
To, że wzrosły wydatki socjalne w sposób odczuwalny, w zdecydowanej większości jest zasadne. Jednak zbyt szeroko jest realizowany program 500+. Dostają te środki również ci, którym nic nie zbywa. Wielkim błędem tego rządu jest obniżenie wieku emerytalnego. Choć na razie ma to małe konsekwencje finansowe, ale one będą się piętrzyć w następnych latach.
Per saldo trzeba działania rządu ocenić pozytywnie. Skala nierównowagi, jaką zakłada, będzie utrzymana przez krótki okres. Możemy jednak znowu wejść w procedurę nadmiernego deficytu nałożoną przez Komisję Europejską. Ja się tym lekko przejmuję, a rząd niewiele, bo nie chce nas wprowadzać do euro, a euro do Polski.
To źle?
Uważam, że to jest strategicznym błędem. Byłoby korzystne dla Polski i całej UE, gdybyśmy teraz zaczęli przystępować, przy właściwym kursie walutowym, do euro.
To co mnie niepokoi, jeśli chodzi o Polskę, to jest otoczenie polityczne sfery finansowo-gospodarczej. Bo nieźle ma się polska przedsiębiorczość, finanse publiczne są w nie najgorszym stanie, dynamika wzrostu PKB jest wysoka.
Jakie będzie tempo wzrostu w tym roku?
Powyżej 4 proc. Trochę premier Morawiecki zaniża prognozy wzrostu PKB na ten i następny rok.
Dlaczego?
Bo wtedy prognoza przychodów jest nieco mniejsza i do rozdrapania przez koleżanki i kolegów ministrów jest trochę mniej. Presja na to, żeby zwiększyć wydatki jest kolosalna.
Ale odwrotnie jest z deficytem budżetowym. Jest planowany wysoki deficyt, a potem jest realizowany na dużo niższym poziomie.
Na tym bym nie budował wieloletniej strategii. Pan powiedział wcześniej o przyroście kilkudziesięciu miliardów transferów socjalnych. To ma być incydent. Takie przyrosty nie mogą być powtórzone. Dzisiaj sztuka ma polegać na tym, żeby to co podniesiono, utrzymać. Dla Polski idealna byłaby sekwencja, że najszybciej rosną inwestycje finansowane z naszych własnych oszczędności, potem eksport, bo musi być realizowana strategia wzrostu ciągniona przez eksport, potem import, potem PKB, potem dochody do budżetu, a potem wydatki. Na dłuższą metę, wydatki z budżetu powinny rosnąć wolniej niż dochody, a jedno i drugie wolniej niż PKB, żeby zmniejszać skalę redystrybucji.
Jak przyjdzie spowolnienie to mamy problem.
Należy się cieszyć, że udaje się ściągać nieco więcej podatków, czyli uszczelniać system podatkowy. Natomiast należy uważać z ekspansją fiskalną, bo jednak dzieci ma się na własny koszt, a nie na koszt podatnika. Gospodarstwa domowe powinny finansować się w sposób odpowiedzialny z własnych dochodów.
Pewne przesunięcie środków od zysków do płac po okresie ponad 20-letnim, kiedy zyski rosły szybciej niż płace, ma ekonomiczne uzasadnienie, ale na dłuższą metę powinniśmy więcej oszczędzać i szybciej powinny rosnąć inwestycje niż konsumpcja. Sądzę, że to się może już w latach 2018 i następnych dziać.
Ta polityka nie jest najgorsza. Za to premier Morawiecki nadmierną wiarę pokłada w siłę swojej widzialnej ręki państwa. Nie można tu przesadzić i nie przeregulować gospodarki. Natomiast ma rację, że odchodzi o zgubnego nadwiślańskiego neoliberalizmu.