Wizja spowolnienia znów straszy inwestorów

Kiepskie grudniowe dane PMI z polskiego przemysłu częściowo odzwierciedlają gorszą koniunkturę na świecie. Chińska gospodarka zaczęła bowiem mocniej odczuwać skutki wojny handlowej z USA.

Aktualizacja: 03.01.2019 08:20 Publikacja: 02.01.2019 20:00

Wizja spowolnienia znów straszy inwestorów

Foto: AFP

Inwestorzy rozpoczęli 2019 r. na giełdach w kiepskich nastrojach. Środowa sesja w Nowym Jorku zaczęła się od silnych spadków. Indeks Dow Jones Industrial tracił wkrótce po otwarciu 1,5 proc., a S&P 500 zniżkował o 1,4 proc. Pesymizm dawał o sobie znać również na giełdach europejskich i azjatyckich. Polski WIG20 tracił w ciągu dnia nawet 1,4 proc., niemiecki DAX spadał o 1,6 proc., a francuski CAC 40 zniżkował o 2,6 proc. (po południu spadki jednak już mocno wyhamowały). Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, spadł o 2,8 proc., chiński Shanghai Composite zniżkował o 1,2 proc., a tajwański Taiex stracił 1,8 proc. Inwestorów w kiepskie nastroje wprawiły przede wszystkim słabe dane z Chin świadczące o pogłębiającym się tam spowolnieniu gospodarczym. Zwalnia również gospodarka strefy euro, a dane o koniunkturze w polskim przemyśle w grudniu okazały się zaskakująco słabe. A przecież grudzień był również miesiącem, w którym zaczął się rozejm w amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej.

Rynkowe obawy

Wskaźnik PMI mierzący koniunkturę w chińskim przemyśle, obliczany przez firmy IHS Markit i Caixin na podstawie ankiety wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw, spadł z 50,2 pkt w listopadzie do 49,7 pkt w grudniu. Ekonomiści spodziewali się przeciętnie 50,1 pkt.

Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że przemysł przetwórczy rozwija się w ujęciu miesiąc do miesiąca, wskazania niższe oznaczają zaś spadek aktywności. Dystans od tej granicy jest miarą tempa zmian. W poniedziałek konkurencyjny wskaźnik PMI dla chińskiego przemysłu, obliczany przez powiązaną z rządem organizację CFLP, również wskazał na dekoniunkturę w tej branży. Spadł z 50 pkt w listopadzie do 49,4 pkt w grudniu. – Spadek chińskiego PMI jest niepokojący i będzie miał szerokie skutki dla azjatyckich eksporterów – uważa Vishnu Varathan, strateg z Mizuho Banku. „Te dane potwierdzają, że chińska gospodarka jest słaba i szybko musi się pojawić pakiet stymulacyjny" – piszą natomiast analitycy ING.

Wielu ekonomistów wskazuje, że skutki wojny handlowej mogą być jeszcze silniej odczuwalne przez chińską gospodarkę w pierwszych miesiącach 2019 r. Co się wydarzy później, będzie w dużym stopniu zależne od wyniku amerykańsko-chińskich negocjacji handlowych, które mają się zakończyć do marca.

Wojna handlowa i związane z nią spowolnienie gospodarcze w Chinach nie są oczywiście jedynymi źródłami problemów dla rynków. Inwestorzy spodziewają się wolniejszego wzrostu gospodarczego również w strefie euro i USA, któremu będzie towarzyszyła mniej korzystna polityka kluczowych banków centralnych. Amerykański Fed chce w 2019 r. podnieść dwukrotnie stopy, a Europejski Bank Centralny zakończył już swój program skupu aktywów (QE). Obawy inwestorów dotyczące gospodarki i polityki pieniężnej przyczyniły się do tego, że ostatni kwartał 2018 r. był kiepski dla globalnych giełd.

„Spowolnienie globalnego wzrostu gospodarczego będzie oznaczało mniejsze wsparcie dla rynków, a one mogą w trakcie 2019 r. oczekiwać końca cyklu ekonomicznego" – wskazują analitycy UBS. Ich zdaniem spowolnienie to okaże się jednak dosyć umiarkowane. Globalny PKB ma wzrosnąć o 3,6 proc. w 2019 r., po zwyżce o 3,8 proc. w 2018 r.

Załamania nie będzie

Spowolnienie wzrostu, którego doświadczają od kilku kwartałów najwięksi partnerzy handlowi Polski, daje się już odczuć nad Wisłą.

PMI obrazujący koniunkturę w polskim przemyśle przetwórczym spadł w grudniu do 47,6 pkt z 49,5 pkt w listopadzie. Piąty raz w ciągu sześciu miesięcy obliczany przez firmę IHS Markit wskaźnik znalazł się niżej, niż zapowiadały najbardziej nawet pesymistyczne prognozy ankietowanych przez „Rz" ekonomistów. Tak nisko był poprzednio w kwietniu 2013 r., gdy duża część Europy doświadczała recesji, a polska gospodarka była na granicy stagnacji. Czy teraz będzie podobnie?

Do optymizmu skłaniać może to, że na grudniowy odczyt PMI wpłynąć mogły przejściowe czynniki, np. niepewność przedsiębiorstw związana z cenami prądu. Spowolnienie w przemyśle Eurolandu nie jest bowiem tak gwałtowne, aby wywołać załamanie koniunktury w tym sektorze w Polsce. W Niemczech, które są największym odbiorcą polskiego eksportu, przemysłowy PMI znalazł się w grudniu na najniższym od marca 2016 r. poziomie 51,5 pkt, po 51,8 pkt w listopadzie. Utrzymał się jednak wyraźnie powyżej 50 pkt.

Jednocześnie dotychczasowe zniżki PMI w Polsce nie miały jak dotąd wyraźnego przełożenia na tempo wzrostu produkcji przemysłowej. To się może zmienić. W grudniu ankietowane przez IHS Markit na potrzeby PMI firmy zgłosiły bowiem największy od sześciu lat spadek zaległości produkcyjnych. To sugeruje, że wyczerpał się ich bufor niezrealizowanych zamówień.

– W warunkach spadku nowych zamówień firmy w poprzednich miesiącach nadrabiały zaległości produkcyjne. Niemniej od dwóch miesięcy bieżąca produkcja w przetwórstwie się obniża. Wskazuje to, że bufor w postaci zaległych zamówień się wyczerpał, a w kolejnych miesiącach istnieje wysokie prawdopodobieństwo utrzymania się spadku bieżącej produkcji – tłumaczy Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole Bank Polska.

Większość ekonomistów przyznaje jednak, że PMI maluje obecnie zbyt pesymistyczny obraz sytuacji w polskim przemyśle, a tym bardziej w całej gospodarce. Będzie ona traciła impet, ale stopniowo. W IV kwartale 2018 r. wzrost PKB był prawdopodobnie niewiele poniżej 5 proc., a w 2019 r. – jak wynika z ankiety „Rzeczpospolitej" wśród ekonomistów – spadnie do 3,8 proc.

Paweł Wojciechowski Główny ekonomista ZUS

Wskaźnik PMI odzwierciedla w dużej mierze nastroje w przedsiębiorstwach. To jest ważne, bo wpływają one na decyzje inwestycyjne i plany ekspansji. Mimo to jestem dobrej myśli. Polska gospodarka jest rozpędzona i ten rok będzie dla niej też nie najgorszy. Na dłuższą metę zagrożeniem będzie sytuacja na rynku pracy, czyli niedobór pracowników.

Inwestorzy rozpoczęli 2019 r. na giełdach w kiepskich nastrojach. Środowa sesja w Nowym Jorku zaczęła się od silnych spadków. Indeks Dow Jones Industrial tracił wkrótce po otwarciu 1,5 proc., a S&P 500 zniżkował o 1,4 proc. Pesymizm dawał o sobie znać również na giełdach europejskich i azjatyckich. Polski WIG20 tracił w ciągu dnia nawet 1,4 proc., niemiecki DAX spadał o 1,6 proc., a francuski CAC 40 zniżkował o 2,6 proc. (po południu spadki jednak już mocno wyhamowały). Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, spadł o 2,8 proc., chiński Shanghai Composite zniżkował o 1,2 proc., a tajwański Taiex stracił 1,8 proc. Inwestorów w kiepskie nastroje wprawiły przede wszystkim słabe dane z Chin świadczące o pogłębiającym się tam spowolnieniu gospodarczym. Zwalnia również gospodarka strefy euro, a dane o koniunkturze w polskim przemyśle w grudniu okazały się zaskakująco słabe. A przecież grudzień był również miesiącem, w którym zaczął się rozejm w amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody