Dlaczego? Otóż część krajów, jak chociażby Niemcy, oferuje obligacje o ujemnej stopie zwrotu. Oznacza to, że kupując niemieckie papiery i trzymając je do terminu zapadalności dostaje się z powrotem mniej pieniędzy, niż się wyłożyło.

Taka sytuacja ma miejsce w przypadku jednej piątej wszystkich wyemitowanych obligacji skarbowych. Krótko mówiąc pożyczkodawca dopłaca do całego interesu. Dłużnik nie dość że dostaje od niego pieniądze, za które nie musi zapłacić, to jeszcze po upływie okresu, na który zaciągnął dług, oddaje mniej niż pożyczył.

Taka sytuacja ma obecnie miejsce w przypadku krótko- i średnioterminowych obligacji. Kupując papiery o zapadalności sięgającej 10 lat, rachunek wychodzi mniej więcej na zero.

Gospodarka światowa jest obecnie w fazie cyklicznego spowolnienia, a w konsekwencji "wojen handlowych" - których efektem są podwyżki ceł - USA z głównymi partnerami, głównie Chinami, rośnie ryzyko pogorszenia jakości portfeli kredytowych banków (wyższe koszty ryzyka, wzrost rezerw). Jednocześnie łagodzenie polityk pieniężnych może utrudniać bankom zarabianie.

Banki nie mogą obniżyć oprocentowania depozytów gospodarstw domowych poniżej zera, gdyż wówczas atrakcyjną alternatywą dla oszczędzających staje się gotówka. Towarzyszy temu presja na spadek rynkowych stóp procentowych, co obniża oprocentowanie kredytów i powoduje kompresję marż odsetkowych. Coraz trudniej też o bezpieczne aktywa finansowe o pozytywnej stopie zwrotu.