Jeszcze bogatsze plany inwestycyjne ma największy producent węgla w Unii Europejskiej – Polska Grupa Górnicza. Tylko w 2018 r. jej nakłady mają sięgnąć 2,67 mld zł. Wśród najważniejszych inwestycji znalazły się m.in. ukończenie budowy szybu VII w kopalni Murcki-Staszic, integracja techniczna kopalń Chwałowice i Jankowice na poziomie 700 m oraz budowa centralnej klimatyzacji w Halembie.
Jastrzębska Spółka Węglowa stawia przede wszystkim na zwiększenie wydobycia węgla koksowego, używanego do produkcji koksu i stali. Aby to osiągnąć, chce zainwestować w latach 2018–2030 w sumie 16 mld zł. Do kluczowych inwestycji rozwojowych spółka zalicza m.in. budowę kolejnych poziomów wydobywczych w swoich kopalniach, modernizację zakładów przeróbki węgla, udostępnienie i zagospodarowanie zasobów złóż Bzie-Dębina Zachód i Pawłowice.
Z kolei Lubelski Węgiel Bogdanka zakłada wydatki na rozwój rzędu 4 mld zł do 2025 r. Największy strumień pieniędzy popłynie na nowe wyrobiska i modernizację istniejących. Pozostałe inwestycje obejmują m.in. utrzymanie parku maszynowego i pozyskanie nowych koncesji.
Nowe projekty z problemami
Wraz z poprawą koniunktury na rynku zwiększyły się też szanse na budowę w Polsce nowych kopalń. Na Lubelszczyźnie swoich sił próbują zagraniczni inwestorzy. Najbardziej zaawansowane prace w tym rejonie prowadzi australijski Prairie Mining, który chce postawić kopalnię za ponad 2 mld zł. Spółka ta chce także reaktywować eksploatację złoża Dębieńsko na Śląsku, zakończoną 20 lat temu. Jednocześnie rozmawia o potencjalnej sprzedaży swoich projektów lub współpracy przy tych inwestycjach z JSW. Australijski inwestor ma jednak poważny problem z dopięciem formalności przy obu projektach. Najpierw resort środowiska odmówił podpisania ze spółką w terminie trzech miesięcy umowy użytkowania górniczego złoża Lublin. Prairie twierdzi, że w ten sposób resort złamał prawo, a sprawa trafiła do sądu. Nieco później Ministerstwo Środowiska odrzuciło wniosek spółki o zmianę warunków koncesji wydobywczej na złożu Dębieńsko. W tym przypadku także Prairie nie zgodził się z argumentacją resortu.
Kolejny zakład wydobywczy na Lubelszczyźnie chce postawić inna australijska firma – Balamara Resources. Pracuje ona ponadto nad pozyskaniem dokumentacji dla budowy kopalni Nowa Ruda na Dolnym Śląsku. Zainwestować w polski węgiel chce także brytyjski Tamar Resources. Na wznowienie produkcji w kopalni Krupiński jest gotów wydać ponad 600 mln zł. Jak dotąd jednak państwowa Spółka Restrukturyzacji Kopalń, która zajmuje się likwidacją Krupińskiego, nie dostała zielonego światła od ministra energii na podjęcie negocjacji z inwestorem. Tuż obok w Orzeszu fedrować węgiel chce niemiecki HMS Bergbau.
O powstaniu nowych kopalń mówi też polski rząd, który w programie dla Śląska zapisał budowę dwóch zakładów na terenie Górnośląskiego Zagłębia Węglowego. Na ten cel popłynąć ma niemal 7 mld zł.
Miedziowe bogactwo
Polska jest nie tylko największym producentem węgla kamiennego w Unii Europejskiej, ale też potężnym producentem miedzi. Na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku reaktywowano kopalnie na terenie tzw. Starego Zagłębia Miedziowego. Odbudowa tych zakładów dała impuls do podjęcia poszukiwań na Dolnym Śląsku, gdzie w 1957 r. polscy naukowcy odkryli złoża rudy miedzi. Tego cennego odkrycia po wielu latach badań dokonał zespół geologów Państwowego Instytutu Geologicznego pod kierunkiem Jana Wyżykowskiego. Udokumentowali oni wówczas pokłady miedzi i srebra występujące między Lubinem a Głogowem. Jest to największe złoże w Europie i jedno z największych na świecie. Dało ono początek działalności potentata miedziowego – KGHM.
Trzy lata po odkryciu złóż ruszyła tam budowa Zakładów Górniczych Lubin, która zajęła osiem lat. Pełną zdolność produkcyjną, w wysokości 4,5 mln ton rudy na rok, kopalnia osiągnęła w 1972 r. Następnie zakład był rozbudowywany i zwiększał moce. Ruda wydobywana w tej najstarszej kopalni w polskim Zagłębiu Miedziowym zawiera głównie miedź oraz srebro, a także w mniejszych ilościach nikiel, kobalt i molibden.
Budowa kolejnej kopalni – Polkowice – rozpoczęła się w 1962 r. Ta inwestycja od początku stanowiła duże wyzwanie ze względu na wysoko nawodnione warstwy piasków i żwirów utrudniające dotarcie do złóż. Konieczne było więc sięgnięcie po innowacyjne rozwiązania. Przy drążeniu szybów tej kopalni zastosowano nowatorską metodę mrożenia górotworu. Wydobycie w Polkowicach ruszyło w 1968 r. Wiele lat później kopalnię tę połączono z zakładem Sieroszewice, która rozpoczęła eksploatację w roku 1980.
Natomiast największą kopalnią rudy miedzi w Europie jest Rudna, zlokalizowana na Dolnym Śląsku, na północ od miasta Polkowice. Wśród polskich złóż użytkowanych przez KGHM Rudna wyróżnia się największą miąższością sięgającą nawet kilkunastu metrów. Przy budowie tej kopalni korzystano z doświadczeń pozyskanych przy wcześniejszych projektach Lubin i Polkowice. Zakład rozpoczął wydobycie w 1974 r., a jego zdolności produkcyjne rosły z roku na rok.
Dziś KGHM eksploatuje nie tylko polskie złoża, ale także zagraniczne. Spółka ma swoje kopalnie w Ameryce Północnej i Południowej. Ma też plany dalszego poszerzania zasobów wydobywczych. W swojej strategii KGHM przewiduje, że nakłady inwestycyjne grupy w latach 2017–2021 sięgną 15 mld zł, z czego na rozwój w Polsce popłynie 11 mld zł. Spółka, dążąc do powiększenia zasobów, kontynuuje roboty geologiczne w ramach posiadanych koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż rud miedzi na obszarach w bezpośrednim sąsiedztwie złóż, które są aktualnie eksploatowane. W całej grupie pracuje ok. 34 tys. osób.
Za produkcję złota i srebra w KGHM odpowiada działający od ćwierć wieku Wydział Metali Szlachetnych zatrudniający aktualnie 80 pracowników. W wydziale odzyskiwane są obecne w rudzie miedzi srebro, złoto, koncentrat platynowo-palladowy i selen techniczny. KGHM na Dolnym Śląsku produkuje rocznie kilka ton złota, a od wielu lat znajduje się w światowej czołówce producentów srebra.
Warunkiem dalszego wzrostu spółki oraz kontynuacji jej działalności przez następne dziesięciolecia jest rozbudowa niezbędnej infrastruktury, w tym obiektu unieszkodliwiania odpadów wydobywczych Żelazny Most. To miejsce składowania odpadów z flotacji rud miedzi pochodzących ze wszystkich zakładów górniczych KGHM. Rozbudowa Żelaznego Mostu będzie przebiegała w dwóch etapach. Pełna realizacja pierwszego etapu prac planowana jest na koniec 2021 r. Inwestycja pochłonie 578 mln zł.
W odniesieniu do projektów zagranicznych strategia KGHM na najbliższe lata zakłada koncentrację na aktywach o największym potencjale produkcyjnym i optymalizację całego portfela aktywów, w tym doprowadzenie do dojrzałości produkcyjnej chilijskiej kopalni odkrywkowej miedzi i molibdenu Sierra Gorda. KGHM wraz z japońskim Sumitomo uruchomił zakład w 2014 r. Kopalni nadano imię Ignacego Domeyki, polskiego geologa, który większość życia spędził w Chile, przyczyniając się do rozwoju przemysłu w tym kraju. Aktualnie zarząd KGHM analizuje wszystkie zagraniczne aktywa należące do grupy.
Edward Gierek I sekretarz PZPR ze Śląska
Rządy Edwarda Gierka kojarzą się wielu starszym Polakom z czasem luzowania komunistycznego reżimu. Władze PRL pozwalały wówczas narodowi na większą konsumpcję i hojniej reglamentowały paszporty, w telewizji występowały zachodnie gwiazdy (Abba czy Boney M), w sklepach pojawiła się coca-cola, a zwykli ludzie mieli większą szansę niż kiedykolwiek, by dorobić się własnego samochodu i mieszkania spółdzielczego w bloku. Powstały wówczas inwestycje infrastrukturalne i przemysłowe, z których wciąż korzystamy (trasa „gierkówka", Dworzec Centralny w Warszawie czy Port Północny w Gdańsku). PRL przechodziła wówczas „cud gospodarczy", ale działo się to w dużym stopniu za pieniądze pożyczone w zagranicznych bankach. Kryzys naftowy z 1973 r., ciężar wydatków zbrojeniowych i strukturalna niewydolność systemu komunistycznego sprawiły w końcu, że Polska wpadła w podobną pułapkę zadłużeniową jak wiele krajów Trzeciego Świata. Epoka Gierka kończyła się kartkami na cukier i kryzysem społecznym, którego objawem były strajki z czerwca 1976 r. i lata 1980 r. Gierek w ciągu dekady przemienił się z autentycznie popularnego przywódcy w wyśmiewanego kacyka, na którego zrzucano całą winę za systemową niewydolność PRL.
Edward Gierek urodził się 6 stycznia 1913 r. w Porąbce (obecnie dzielnica Sosnowca). Jego rodzina wyjechała za chlebem do Francji. W 1931 r. dał się wciągnąć do związków zawodowych i polskojęzycznej sekcji Francuskiej Partii Komunistycznej. W 1934 r. wydalono go za organizację strajku do Polski. W II RP odbył służbę wojskową i po dwóch latach wyemigrował do Belgii. Tam wciąż trzymał z komunistami i w czasie wojny zaangażował się w działalność belgijskiego ruchu oporu. Pod koniec wojny działał w komunistycznym Związku Patriotów Polski, a później w PPR. W 1948 r. powrócił do Polski i od razu stał się częścią nomenklatury partyjnej. Szybko awansował: w latach 1949–1954 był sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach (od 1953 r. miasto było oficjalnie nazywane Stalinogrodem), od 1952 r. był posłem na Sejm PRL, a od 1954 r. zasiadał w KC PZPR, gdzie zajmował się przemysłem ciężkim.
Po masakrze na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. został wybrany na pierwszego sekretarza PZPR w miejsce Gomułki. Za jego rządów wydatki na konsumpcję wzrosły z 25 proc. PKB do prawie 40 proc. PKB. Zbudowano około 1 mln mieszkań, rozpoczęto budowę pierwszych autostrad i dróg szybkiego ruchu, inwestowano w sprowadzanie do Polski w miarę nowoczesnych technologii, a także w rozwój rolnictwa i kulturę (np. w odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie). Partia i rząd uprawiały wówczas „propagandę sukcesu" mówiącą, że Polska jest „dziesiątą potęgą przemysłową na świecie". Bolesne rozczarowanie przyszło w 1980 r. We wrześniu 1980 r. stracił stanowisko I sekretarza PZPR, a w 1981 r. wyrzucono z partii oraz internowano. Znalazł się na politycznym uboczu. Zmarł 29 lipca 2001 r. w Cieszynie.