Mijający rok przyniósł posiadaczom akcji z warszawskiej giełdy jedynie niewielkie zyski. Wprawdzie główny indeks WIG na koniec grudnia był o ponad 10 proc. wyżej niż na początku roku, ale już wskaźnik dużych spółek WIG20 wzrósł jedynie o 4 proc. Warto dodać, że ten pozytywny wynik udało się uzyskać w dużej mierze dzięki powrocie koniunktury dopiero w samej końcówce roku.

Co przyniesie głównym indeksom GPW kolejnych 12 miesięcy? Większość ekspertów, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", przewiduje, że na koniec 2017 r. WIG, oscylujący teraz wokół 51 tys. pkt, znajdzie się na wyższych poziomach. Ich prognozy wahają się od 52 tys. do 57,7 tys., przy średniej na poziomie 55,5 tys. pkt. To oznacza, że szeroki rynek akcji ma około 8-proc. potencjał do zwyżki w 2017 r. W ocenie ekspertów nieco łatwiej będzie o zyski w segmencie największych spółek z WIG20. Z prognoz wynika, że indeks ten zakończy przyszły rok na poziomie nieco ponad 2100 pkt, co oznaczałoby mniej więcej 8-proc. stopę zwrotu.

Według Jarosława Niedzielewskiego, dyrektora departamentu inwestycji w Investors TFI, giełda powinna kontynuować odreagowanie, jakiego jesteśmy świadkami w końcówce 2016 r. – Trudno powiedzieć, czy dobrą koniunkturę uda się utrzymać przez cały rok; zapewne nie obędzie się bez sporej zmienności, ale istnieje szansa na zaatakowanie przez WIG szczytu z maja 2015 r., czyli poziomu 57 tys. Poza światowymi trendami dobre zachowanie naszej giełdy powinna wspierać krajowa gospodarka z wciąż silnym konsumentem i powracającymi w drugiej połowie roku do gry inwestycjami – argumentuje.

Większość analityków skłania się bardziej ku dużym spółkom notowanym w WIG20, które w ostatnich latach na tle całego rynku akcji radziły sobie zdecydowanie gorzej. – Duża część czynników ryzyka, które wisiały nad tym segmentem, już się zmaterializowała, toteż perspektywy dla WIG20 są dużo bardziej czytelne. Poza tym, w odróżnieniu od małych i średnich spółek, wyceny dużych spółek są w dalszym ciągu odległe od historycznych maksimów. Widzę więc w dalszym ciągu dużą przestrzeń do wzrostów. Nie oznacza to, że należy omijać małe i średnie spółki. Wiele z nich dalej będzie wspieranych przez pozytywne trendy, jak słaby złoty – ocenia Kamil Hajdamowicz, analityk BM BGŻ BNP Paribas. W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Manowiec, zarządzający funduszami w Noble Funds TFI. Zauważa, że w tym roku wiele średnich spółek, bardzo dobrych jakościowo, osiągnęło dość wysokie poziomy wyceny, co może hamować ich dalszy wzrost wartości w kolejnych miesiącach, natomiast małe spółki tracą na zainteresowaniu rynku ze względu na bardzo słabą płynność akcji. Z tych względów na atrakcyjności zyskają duże spółki.

– Są aktualnie notowane poniżej historycznych poziomów. Widać też przepływy przechodzące na polskim rynku z segmentu spółek o mniejszej kapitalizacji do blue chipów. Również popyt zagraniczny, który może wrócić po większych odpływach w minionych kwartałach, koncentruje się zwykle na największych podmiotach. Dlatego w pierwszych miesiącach roku WIG20 może się zachowywać lepiej niż szeroki rynek, a dopiero w drugim półroczu spodziewałbym się powrotu do większych wzrostów na „misiach" wraz z ożywieniem koniunktury gospodarczej w Polsce – przewiduje Manowiec.