W tym roku spółki debiutujące na głównym rynku GPW pozyskały łącznie zaledwie 115 mln zł ze sprzedaży nowych akcji. Rok temu o tej porze było to prawie 640 mln zł. Łączna wartość ofert publicznych, towarzysząca tegorocznym debiutom, to 302 mln zł wobec aż 7,43 mld zł rok temu, gdy licznik podbiły duże oferty Playa, Dino Polska i GetBacku. Tak mało kapitału z GPW firmy nie pozyskały od lat
GetBack zaszkodził
– Nie widać ożywienia na rynku IPO, po sprawie GetBacku rynek ofert zamarł i do końca roku nie oczekuję poprawy. Mam nadzieję, że w grudniu notowania spółek zaczną już rosnąć, wtedy w lutym, marcu można by się spodziewać pierwszych ofert. Pomóc może też postęp w pracach legislacyjnych nad PPK, rynek może zacząć dyskontować wprowadzenie tego programu, co pomogłoby wycenom i zwiększyło szansę na ożywienie rynku IPO – mówi Jan Rekowski, dyrektor w DM PKO BP.
Aby zdążyć z ofertą przed końcem roku, prospekty powinny być już złożone w KNF, a tych wiele nie ma (sześć czynnych prospektów nowych spółek). Kalendarzowe okno transakcyjne otwiera się teraz, od października do połowy grudnia, ale nawet gdyby doszło do ofert, będzie ich dosłownie parę, a wielkość będzie nieduża, po kilkadziesiąt milionów złotych, więc do końca roku statystyka rynku IPO się nie poprawi i ten rok może być jednym z najsłabszych w historii GPW pod względem wielkości kapitału pozyskanego przez firmy.
– Głównym powodem marazmu są słabe nastroje polskich inwestorów, co przekłada się na spadek notowań i wycen, szczególnie średnich i małych spółek, do czego przyczynia się też ich mała płynność. Duże firmy, uzależnione głównie od inwestorów zagranicznych, radzą sobie lepiej. Problemem jest słaby popyt ze strony polskich inwestorów – część TFI boryka się z istotnymi umorzeniami, duże TFI i OFE zaś są wstrzemięźliwe pod względem zakupów akcji z powodu niepewności dotyczącej dalszych spadków. Jednocześnie udział w obrotach inwestorów indywidualnych stopniowo maleje – mówi Maciej Jacenko, dyrektor w Pekao Investment Banking.