Szanse desantu zza Niemna na GPW

Białorusini, którzy chcą wejść na warszawski parkiet, będą musieli pokonać nieufność inwestorów.

Aktualizacja: 31.01.2017 05:14 Publikacja: 30.01.2017 19:11

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Plany wprowadzenia białoruskich spółek na GPW wydają się coraz bardziej realne. Czy firmy te mogą zyskać uwagę inwestorów z warszawskiego parkietu? Faktem jest, że do zagranicznych spółek podchodzą oni z rezerwą, ostrożnością i oczekują dyskonta w IPO. Jak może być w przypadku firm z Białorusi?

OFE wolą giganty

Pierwsza spółka z tego kraju, reprezentująca sektor IT, może zadebiutować na GPW jeszcze w tym roku. Poprzez naszą giełdę częściowo sprywatyzowane mogą zostać również państwowe firmy. Chodzi o rafinerię w Mozyrzu i spółkę paliwową Naftan, Biełaruśbank, czyli tamtejszą największą instytucję finansową, oraz BiełAZ, jednego z największych na świecie producentów specjalistycznych pojazdów, m.in. dla kopalni.

Zainteresowanie białoruskich spółek wejściem na warszawski parkiet przypomina ekspansję emitentów z Ukrainy w latach 2010–2011. W tym czasie w Warszawie zadebiutowało pięć firm znad Dniepru. Wcześniej ścieżkę przetarły Kernel i Astarta.

Obecnie w subindeksie WIG-Ukraine notowanych jest siedem spółek, wszystkie z sektora rolno-spożywczego. Licząc od debiutu, na plusie są jedynie akcje Astarty, Kernela i Ovostaru. – Ich sukces wynika nie tylko z właściwej strategii rozwoju, ale też z wysokiego poziomu corporate governance (ład korporacyjny – red. ) i przykładania wagi do odpowiednich relacji inwestorskich, co pozytywnie wpływa na poziom wycen giełdowych – wskazuje Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.

Na duże ukraińskie spółki przychylnym okiem patrzą OFE. Ich ulubieńcem jest Ovostar – na koniec 2016 r. fundusze posiadały prawie 18 proc. akcji tego producenta jaj. Po około 15 proc. akcji miały w Astarcie, Kernelu i IMC.

Bank i rafinerie

Marcin Nowak, analityk Ipopema Securities, twierdzi z kolei, że firmy białoruskie częściowo mogłyby być postrzegane przez pryzmat ukraińskich spółek notowanych w Warszawie. Zastrzega jednak, że do każdej firmy należy podchodzić indywidualnie.

– Inwestorzy przeważnie oczekują większego dyskonta przy sprzedaży spółek państwowych niż prywatnych, gdyż zazwyczaj te pierwsze są mniej efektywnie zarządzane oraz może się wiązać z nimi większe ryzyko polityczne. Gdyby państwo sprzedawało swoje udziały inwestorowi prywatnemu, który zoptymalizowałby efektywność spółki, to teoretycznie potencjalna możliwości poprawy wyników takiej spółki byłaby większa niż spółki sprzedawanej przez prywatnego właściciela – mówi Nowak.

Marcin Materna, szef działu analiz w Millennium DM, przypomina z kolei, że kilka lat temu na warszawskim parkiecie był notowany słoweński bank Nova KBM, którego akcje zostały umorzone. – Dodajmy do tego problemy z corporate governance plus pewnie upolitycznienie banku i mamy receptę na kłopoty prędzej czy później. Ale, oczywiście, jak będzie bardzo tanio, znajdą się zainteresowani – mówi Materna.

Krzysztof Pado, analityk DM BDM, wątpi, by spółki rafineryjne z Białorusi były traktowane przez inwestorów jako alternatywa dla Orlenu czy Lotosu. – Polskie firmy są od lat znane inwestorom, mniej więcej wiadomo, czego można od nich oczekiwać – kwituje.

Opinie

Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI

Z uwagi na system polityczny Białoruś jest krajem dużo stabilniejszym niż Ukraina. Ma bardzo silne więzy gospodarcze z Rosją, co w kontekście korzystnego trendu w cyklu surowcowym w kolejnych latach powinno pomagać. Z pewnością inwestorzy będą przyglądać się nowym emitentom ze Wschodu. Jednak zakładam, że początkowo spółki białoruskie będą traktowane z dużą rezerwą z powodu nieznajomości kraju i nowego ryzyka. Będzie to miało przełożenie na dyskonto przy wycenie w ewentualnym IPO. Jednak nie wykluczam, że w perspektywie kilku lat, jedna czy dwie spółki nie powtórzą sukcesu na miarę np. ukraińskiego Kernela.

Plany wprowadzenia białoruskich spółek na GPW wydają się coraz bardziej realne. Czy firmy te mogą zyskać uwagę inwestorów z warszawskiego parkietu? Faktem jest, że do zagranicznych spółek podchodzą oni z rezerwą, ostrożnością i oczekują dyskonta w IPO. Jak może być w przypadku firm z Białorusi?

OFE wolą giganty

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt
Giełda
NYSE będzie działać 24/7? To byłaby prawdziwa rewolucja
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć
Giełda
WIG20 w efektownym stylu powraca powyżej 2500 pkt