Kwadrans po rozpoczęciu notowań na GPW indeks największych firm WIG20 zjechał 0,7 proc. pod kreskę schodząc poniżej poziomu 2200 pkt. Słabość warszawskiego parkietu koresponduje z kolorem czerwonym obecnym na większości pozostałych rynkach akcji, gdzie o poranku więcej do powiedzenia mają sprzedający. Inwestorzy najwyraźniej wciąż nie doszli do siebie po wydarzeniach z końcówki minionego tygodnia. Nieoczekiwane zaostrzenie konfliktu handlowego pomiędzy USA i Chinami wywołało falę wyprzedaży na giełdach. W głównej roli wystąpił jak zwykle Donald Trump, który zagroził nałożeniem ceł na pozostałe chińskie towary. Wyprzedaż dotarła też do Azji, gdzie większość parkietów ostatnią sesję zakończyła mocną przeceną. Większość głównych indeksów na europejskich giełdach rozpoczęła poniedziałkowe notowania na minusie.

W Warszawie słabsze zachowanie krajowego rynku w zawdzięczamy przede wszystkim przecenie walorów spółek wydobywczych KGHM i JSW. Sprzedający pojawili się też na papierach PKN Orlen i Lotosu. Przeciwwagą są dla nich drożejące akcje większości banków, które próbują odrabiać straty z końcówki ubiegłego tygodnia. Zyskują też telekomy i PZU. 

Negatywne nastroje zdominowały również handel na szerokim rynku akcji, gdzie w poniedziałkowy poranek w przewadze były przecenione walory.