Już na początku wtorkowej sesji inwestorzy muszą się zmierzyć z presją podaży. Tym samym mamy kontynuację ruchu spadkowego, który widzieliśmy już podczas poniedziałkowej sesji, kiedy to WIG20 stracił ponad 0,9 proc. Dziś indeks największych spółek naszego parkietu rozpoczął notowania od przeceny rzędu 0,5 proc. Patrząc na otoczenie nie jest to jednak zaskoczenie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że mając na uwadze wydarzenie na innych rynkach początek dnia na GPW i tak nie jest jeszcze najgorszy.

Humory inwestorom popsuli przede wszystkim Amerykanie. Na Wall Street doszło w poniedziałek do dość wyraźnej przeceny. Dow Jones Industrial stracił 2,1 proc. Podobny spadek zaliczył także indeks S&P500. Warto zwrócić uwagę, że wskaźnik ten zaliczył w poniedziałek tegoroczone minima.

Kolor czerwony zdominował także azjatycką część notowań. Słabo wypadł przede wszystkim japoński Nikkei225, który stracił 1,8 proc. Shanghai Composite spadł z kolei o 0,8 proc., zaś Hang Seng zaliczył zjazd rzędu 0,9 proc.

Otoczenie wyraźnie więc nie sprzyja, jednak niewykluczone, że byki w Warszawie podejmą mimo wszystko walkę. Znamienny jest zresztą fakt, że mimo spadku na początku, popyt już po kilku minutach próbuje wyciągnąć indeks największych spółek nad kreskę. Przebieg dzisiejszej sesji jest więc jak najbardziej sprawą otwartą.

W kalendarzu makroekonomicznym mamy dziś m.in. dane o przeciętnym wynagrodzeniu w Polsce czy też odczyt indeksu IFO w Niemczech. Wszystko to jednak schodzi na drugi plan w kontekście środowej decyzji Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych w USA.