MSCI China jest zdominowany przez chińskie spółki notowane na giełdzie w Hongkongu. Od początku stycznia do poniedziałku wskaźnik ten zyskał 11 proc. głównie na skutek napływu pieniędzy za pośrednictwem połączeń transakcyjnych tego rynku z parkietami w Chinach kontynentalnych. Inwestorzy z Państwa Środka chcą w ten sposób zdywersyfikować swoje aktywa denominowane w juanach. Za ich pośrednictwem do Hongkongu napłynęło 9 miliardów dolarów.

Entuzjazm Chińczyków nie przełożył się jednak na wzrost zainteresowania zagranicznych inwestorów walorami spółek z Państwa Środka. Z dwóch największych amerykańskich ETF podążających za notowania chińskich akcji w tym roku gracze wycofywali pieniądze.

Zwyżka notowań akcji chińskich spółek w Hongkongu (akcji H) ma być zwiastunem lepszych czasów na tamtejszym rynku kapitałowym, który stopniowo się stabilizuje, co skłoniło nadzór w Pekinie do wyrażenia opinii, iż nadeszła pora na zwiększenie liczby ofert pierwotnych.

Inwestorzy z Chin kontynentalnych napędzają wzrosty notowań akcji H natomiast gracze zagraniczni wciąż nie są przekonani, iż kondycja chińskiej gospodarki, drugiej na świecie po Stanach Zjednoczonych, uzasadnia takie ożywienie.

- Globalni inwestorzy generalnie wciąż pozostają sceptyczni, gdyż obawiają się narastania długu w Chinach – wskazuje Ayaz Ebrahim z JPMorgan Asset Management w Hongkongu, zajmujący się alokacją na rynkach Azji i regionu Pacyfiku. Jego zdaniem przekonać ich może szybszy wzrost zysków spółek.