Firmy pożyczkowe walczą o przetrwanie

Zmiana regulacji i wzrost ryzyka powodują, że branża ma mniejszą zdolność do udzielania pożyczek. Liczba aktywnych firm spadła o jedną trzecią.

Publikacja: 26.07.2020 21:00

Firmy pożyczkowe walczą o przetrwanie

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

W czerwcu, w porównaniu z ubiegłym rokiem, branża udzieliła 36 proc. mniej pożyczek w ujęciu liczbowym i 56 proc. mniej pod względem ich wartości – wynika z danych CRIF. Oznacza to, że mimo odmrażania gospodarki branża pożyczkowa tylko w niewielkim stopniu skorzystała z ożywienia.

Niekorzystne regulacje

Jednym z powodów spadku sprzedaży jest mniejszy popyt, bo klienci obawiają się o pracę i wynagrodzenia, co ogranicza ich skłonność do zaciągania zobowiązań finansowych. Liczba zapytań o raporty Biura Informacji Kredytowej, kierowanych przez firmy pożyczkowe, spadła średnio o 60 proc. w ujęciu rok do roku. W rzeczywistości jednak popyt nie cofnął się aż tak bardzo, bo kiedy klient przychodzi do firmy pożyczkowej i ona wie, że nie ma szans na udzielenie mu finansowania, nie wysyła zapytań do bazy danych Biura Informacji Kredytowej, bo ich pozyskanie kosztuje (to zjawisko pogłębia dynamikę spadku liczby zapytań do BIK).

Spada nie tylko liczba klientów aplikujących o pożyczki, ale także średnia ich wartość. Wyniosła ona w czerwcu 2,3 tys. zł, nieco więcej niż miesiąc wcześniej, ale aż o jedną trzecią mniej niż rok temu. To efekt zaostrzania polityki kredytowej przez firmy pożyczkowe. Głównym powodem takiego zjawiska, obok wzrostu ryzyka kredytowego z powodu pandemii i niepewności gospodarczej, są wprowadzone w kwietniu mocne cięcia maksymalnych przychodów, jakie firmy mogą czerpać z innych źródeł niż odsetki. Obniżono maksymalny roczny limit dla pożyczek udzielanych na więcej niż 30 dni z dotychczasowych 55 proc. (25 proc. kosztów stałych plus 30 proc. uzależnionych od długości kredytu) do 21 proc. (odpowiednio 15 plus 6 proc.). Limit na pożyczki nieprzekraczające 30 dni jest sztywny i wynosi maksymalnie 5 proc.

Dodatkowo RPP obniżyła stopę referencyjną niemal do zera (z 1,5 proc. do 0,1 proc.), co uderza także w wynik z odsetek, bo zmniejsza maksymalne oprocentowanie pożyczek (wynosi teraz 7,2 proc. w skali roku w porównaniu z 10 proc. przed pandemią).

Niższe przychody nie są w stanie pokryć wyższych kosztów finansowania i ryzyka oraz operacyjnych, zatem najmniej efektywne firmy mocno tną sprzedaż. W wyniku ustawowego obniżenia limitu kosztów pozaodsetkowych wiele instytucji pożyczkowych wręcz zaprzestało prowadzenia akcji kredytowej. Z analizy Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego wynika, że niektóre spółki tymczasowo zawiesiły działalność, a inne zaprzestały jej całkowicie. Trend ten potwierdzają dane CRIF, według których w czerwcu 2020 r. liczba aktywnych firm pożyczkowych, tj. takich, które udzieliły choć jednej pożyczki, spadła o blisko jedną trzecią rok do roku.

Trudno liczyć na odbicie

W bankach popyt klientów indywidualnych na kredyty ostatnio rósł po tąpnięciu w kwietniu. Przedstawiciele firm pożyczkowych są jednak sceptyczni co do szybkiego odbicia w ich branży.

– Prawdopodobnie sprzedaż pożyczek będzie rosła wobec obecnych poziomów, ale będzie to delikatny wzrost. Dużo firm przebudowało swoją ofertę w taki sposób, że oferuje głównie pożyczki krótkoterminowe, przede wszystkim do 30 dni. Długoterminowe pożyczki ratalne, które są najkorzystniejsze dla konsumentów, są udzielane jedynie najlepszym klientom. Wiemy też, że są firmy, które przymierzają się do ogłoszenia upadłości lub to już zrobiły, oraz takie, które chcą z polskiego rynku się wycofać. Ograniczenie limitu kosztów pozaodsetkowych spowodowało, że firmy, które nie zainwestowały w przeszłości w narzędzia i procesy zarządzania ryzykiem, nie mają szans być rentowne – mówi Tomasz Fedyna, prezes Wongi. Dodaje, że rezultatem nowych regulacji jest gorsza oferta dla klientów i ograniczenie jej dostępności. To może spowodować rozwój szarej strefy, gdzie brak regulacji może obrócić się przeciwko klientom.

Maciej Mikucki, członek zarządu i dyrektor finansowy Provident Polska, w niedawnej rozmowie z „Rzeczpospolitą" wskazywał, że spadek sprzedaży firm pożyczkowych wywołany jest cięciem limitu przychodów pozaodsetkowych (głównie) i pandemią. To może sugerować, że sprzedaż istotnie w najbliższym czasie nie odbije, bo zaprojektowane w tarczy antykryzysowej limity przychodów pozaodsetkowych (obowiązującej od kwietnia) są przewidziane na 12 miesięcy.

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego

Niepewność gospodarcza i niekorzystne zmiany regulacyjne zmuszają branżę do ograniczania ryzyka, aby w ten sposób minimalizować potencjalne straty z niespłaconych pożyczek. Od momentu wejścia w życie nowych przepisów w kwietniu obserwujemy, że firmy pożyczkowe udzielają finansowania na mniejsze kwoty i często na krótsze terminy oraz niechętnie przyjmują nowych klientów, gdyż ta grupa generuje wyższe ryzyko, którego firmy nie byłyby w stanie pokryć z uzyskiwanych przychodów. Nowe limity kosztów pozaodsetkowych uniemożliwiają firmom pożyczkowym pokrycie kosztów ponoszonych przez nie w związku z prowadzoną działalnością.

W czerwcu, w porównaniu z ubiegłym rokiem, branża udzieliła 36 proc. mniej pożyczek w ujęciu liczbowym i 56 proc. mniej pod względem ich wartości – wynika z danych CRIF. Oznacza to, że mimo odmrażania gospodarki branża pożyczkowa tylko w niewielkim stopniu skorzystała z ożywienia.

Niekorzystne regulacje

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Polskie akcje dalej w czołówce. Miesiąc złota i srebra
Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy