Najwyższa instancja nadzoru finansowego w Niemczech apeluje do prywatnych inwestorów, by trzymali się z daleka od rynku kryptowalut takich jak bitcoin. – Chodzi o rynek o wysoce spekulacyjnym charakterze z możliwością utraty całego kapitału – powiedział dziennikowi „Bild” szef Federalnego Urzędu Nadzoru nad Usługami Finansowymi (BaFin) Felix Hufeld. Boom na rynku kryptowalut może przechodzić fazy „ekscesów”, w efekcie których inwestorzy przeżyją „gorzką porażkę”. Dlatego każdy, kto decyduje się na inwestowanie w kryptowaluty, musi to robić „z najwyższą ostrożnością” i być świadomy, że w każdej chwili może stracić wszystko.

Wielkie załamanie

W piątek 22 grudnia kurs bitcoina spadł o ponad 30 proc. do 10,8 tys. dolarów za jednostkę. Jeszcze w miniony weekend inwestorzy płacili blisko 20 tys. dolarów. Eksperci nie dostrzegają konkretnego powodu tego wielkiego załamania na rynku kryptowalut. – Liczni prywatni inwestorzy mogli się w ostatnich dniach sparzyć na wirtualnych tokenach – stwierdził Timo Emden, niemiecki szef serwisu DailyFX.

Felix Hufeld zapowiedział, że jego urząd będzie trzymał rękę na pulsie, ale mówił też o wyzwaniu, jakim jest rynek wirtualnych walut. – Wszyscy dopiero uczymy się rozumieć ten rynek i poszerzamy naszą wiedzę – przyznał szef BaFin.

„Śmiertelne niebezpieczeństwo”

W minionych dniach także szereg ekspertów banków emisyjnych z coraz większym naciskiem ostrzegało przed pęknięciem bańki, jaką są ceny bitcoina. Szef banku centralnego Japonii Haruhiko Kuroda powiedział, że rekordowy wzrost cen wirtualnych walut jest „anormalny”. Z kolei szefowa amerykańskiego banku centralnego Janet Yellen skrytykowała, że „bitcoin, to nie pieniądze”. Natomiast prezes duńskiego banku centralnego Lars Rode bez ogródek zaapelował do obywateli: „Trzymajcie się od tego z daleka. To śmiertelne niebezpieczeństwo”.