Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że to święta choinki i krasnala zwanego dla niepoznaki św. Mikołajem. Przyzwyczailiśmy się też, że szopki z motywami religijnymi wywołują oburzenie u postępowców, więc by nikogo nie urazić, otrzymujemy życzenia świąteczne bez wskazania, o jakie święta chodzi. Ale jesteśmy świadkami dalszych postępów postępu.

Początkowo myślałem, że to taki głupi żart, kiedy grupa lewicowych radnych Koalicji Obywatelskiej w stolicy protestowała przeciwko „religijnemu charakterowi wigilijnego spotkania w radzie miasta". Szybko się okazało, że to nowa forma walki o wolność w zniewalanym przez kaczyzm państwie. Przed świętami wyroiły się informacje o tym, że rodzice protestowali, ponieważ szkolne spotkania wigilijne miały zanadto religijny charakter. A więc – pomyślałem – przybliżyliśmy się do Europy, do prawdziwego wyzwolenia, do zachodnich standardów. Wreszcie wyszliśmy z tego wstrętnego zaścianka, w który wdepnęliśmy 1052 lata temu, gdy Mieszko I zaburzył neutralność światopoglądową państwa Piastów, złamał rozdział państwa od Kościoła i ochrzcił siebie oraz cały dwór. I oto nagle po tym millennium stoimy wreszcie przed historyczną szansą, by naprawić błędy przodków i wywalczyć świeckość. Ale to nie będzie zwykła świeckość, to będzie świeckość na miarę naszych aspiracji. To będzie świeckość, z której będziemy dumni, którą weźmiemy na sztandary.

I wreszcie zrozumieliśmy, że nie chodzi o to, by zadbać o świeckość naszego życia publicznego, ale również religijnego. A co! Bo przecież grudniowe spotkanie wigilijne z definicji nie jest żadną świecką tradycją, ale nieodłącznie kojarzy się z religią. Ta Wigilia to uroczyste oczekiwanie na narodziny Boga. Czym ma być zatem świecka Wigilia? Zimnym ogniem? Gorącym lodem? Kwadratowym kołem? Świecka Wigilia to oksymoron, gwałt na logice i zdrowym rozsądku. Chrześcijaństwo narusza Twoje uczucia religijne? Uważasz opowieść o narodzeniu Jezusa 2000 lat temu w Betlejem za szkodliwą bajkę? To u licha nie świętuj Bożego Narodzenia. Nie obchodź Wigilii. Domaganie się, by miała ona świecki charakter, zdradza totalitarne ciągoty zwolenników postępu. Nie chodzi tu już o neutralność, o żadne tam przyjazne rozdzielenie. Chodzi o to, by chrześcijanie musieli wyrzec się własnej tożsamości. To tym bardziej paradoksalne, że akurat w myśli chrześcijańskiej Boże Narodzenie przypomina moment, gdy Bóg wszedł w historię człowieka, gdy czas zyskał religijny charakter.

Dziś chodzi o to, by owszem pozostawić bożonarodzeniową formę, ale wyprać ją z religijnej treści. Na razie – od biedy – mogą zostać prezenty, choinka, barszcz z uszkami czy makowiec. Mogą być piosenki o pastuszkach i padającym śniegu. Bo miło się wzruszyć w środku zimy, zjeść coś dobrego i pobyć z bliskimi. Ale nie miejmy złudzeń, nawet zeświecczone zwyczaje zaczną wreszcie komuś przeszkadzać. A wtedy w imię otwartości, tolerancji i wolności będziemy wymazywać kolejne zwyczaje, które kiedyś miały jeszcze jakiekolwiek religijne uzasadnienie.

I wtedy ludzkość osiągnie pełnię szczęśliwości. Znikną zło, wojny, choroby i głupota, a prawda i piękno będą pod rękę paradowały po ulicach polskich miast. Dlatego jeśli zależy wam na postępie i dobrobycie, nie czekajcie z założonymi rękami i zadbajcie o świecki charakter świąt. Tylko wybaczcie, że do Was nie dołączę. ©?