W kolejne rocznice grudniowej nocy wspominamy szkody i krzywdy, jakie wyrządził nam generał w ciemnych okularach. Ale właśnie dzisiaj – w 35. rocznicę – szczególnie należałoby przypomnieć zło wtedy posiane: wzajemną nieufność Polaków, zapiekłą złość jednych na drugich.

W kolejne rocznice grudniowej nocy wspominamy szkody i krzywdy, jakie wyrządził nam generał w ciemnych okularach. Mówimy o zniszczeniu związku i innych niezależnych organizacji, represjach, wstrzymaniu reform i tak dalej. Ale właśnie dzisiaj – w 35. rocznicę – szczególnie należałoby przypomnieć zło wtedy posiane, niedostrzeżone zrazu, ale o które coraz dotkliwiej się potykamy: wzajemną nieufność Polaków, zapiekłą złość jednych na drugich.

Nigdy nie byliśmy tak bardzo obywatelami jak w niezapomnianych miesiącach „Solidarności". Nigdy w sposób tak oczywisty nie odczuwaliśmy wspólnej odpowiedzialności za państwo i razem pragnęliśmy zmieniać je na lepsze. Nigdy Rzeczpospolita nie była tak powszechnie „rzeczą wspólną". Jednak, aby być obywatelem, odczuwać dumę i radość z tego powodu, trzeba ufać innym, przecież nam równym i – tak jak my – współodpowiedzialnym.

13 grudnia 1981 roku część współobywateli odmówiła praw pozostałym, siłą zmusiła ich do milczenia, urządziła Polskę po swojemu. To nie był tylko generał i jego pomagierzy, to była spora grupa, do której przyłączali się inni w miarę postępów ówczesnej „normalizacji". Najważniejsze przesłanie stanu wojennego brzmiało: porzuć obywatelskie mrzonki, siedź cicho, patrz tylko swego, a silniejsi zadecydują za ciebie. Jak mocne jest to przesłanie, pokazuje marna frekwencja we wszystkich wyborach po upadku komunizmu. Pokazuje to dzisiejsza złość wzajemna. Dlatego ta rocznica jest najgorszym momentem do przypominania tego, co dzieli i złości. Dlatego – będąc przeciw PiS – nie pójdę na marsz KOD, ani na „strajk obywatelski" .

Autor w latach 1990-1996 był konsulem generalnym RP w Nowym Jorku