Minęła 230. rocznica uchwalenia Konstytucji Trzeciomajowej. Święto narodowe, choć nieco zdegradowane na rzecz 11 listopada, gdy działali Piłsudski i Dmowski, na których miło się powoływać dzisiejszym endecko-sanacyjnym rządom. Ale przynajmniej święto demokracji? Też nieprawda, bo konstytucja została narzucona przez mniejszość postępowych posłów wykorzystujących nieobecność większości, która rozjechała się na Wielkanoc do swych dworów. Pierwszą konstytucją w dziejach Polski – a może i świata – były „artykuły henrycjańskie" z 1573 roku, uchwalone po śmierci ostatniego z Jagiellonów. Potem zaprzysiąc je musiał każdy król elekcyjny. Akt niedorobiony i chaotyczny, bo wiele mówił o przywilejach stanu szlacheckiego, nic o obowiązkach. Zmienić go się nie udało, aż stał się ciężarem. Nie inaczej z Konstytucją Trzeciomajową; gdyby obowiązywała dłużej niż niewiele ponad rok, też byśmy ją przeklinali. Na przykład milczała o ochronie chłopa przed pańszczyzną i samowolą dziedzica, gdy na zachodzie Europy „stan trzeci" zyskiwał już pełną obywatelskość.

Podobnie niedorobiona i nieskuteczna jest konstytucja dzisiejsza, chociaż jej opracowanie ciągnęło się przez niejedną kadencję sejmową i liczy ponad 100 stron, a została zatwierdzona w referendum; to, co robi zdominowany przez PiS Sejm i PiS-owski prezydent, pokazuje, że jej łamanie nie jest trudne, wystarczy „maszynka do głosowania" i sporo bezczelności. Dzisiejsi marzyciele roją, że parlament wybrany po upadku PiS-u będzie konstytuantą ustanawiającą „V Rzeczpospolitą" z jej nową ustawą zasadniczą. Wolne żarty; choćby ta konstytucja miała i 300 stron, nie zabezpieczy przed fortelami, jakie uroją się jutrzejszym władcom, którzy dzisiaj dopiero uczą się polityki w biurach poselskich i komitetach wyborczych. Takie myślenie opiera się na złudzeniu, że paragraf może zastąpić etykę. Najkrócej ujął to Seneka, pisząc: „czego prawo nie zabrania, tego wstyd zakazuje". Konstytucja amerykańska dlatego jest zwięzła i trwała, bo tworzyli ją liberałowie starej daty, wierni wartościom i zasadom, choć ich źródła i nazwy są różne. Tam, gdzie umarł wstyd, każda konstytucja jest bezsilna.