Wstrząs w obliczu zamachu zdarzyć się może każdemu: gorzej, jeśli nie jest to wyraz słabości, lecz jedyna odpowiedź Zachodu. Jak Unia szeroka, reprodukowany jest rysunek Plantu z „Le Monde": postać okryta flagą Francji tuli drugą, mniejszą, otuloną w barwy belgijskie. Obu płyną po twarzy łzy, między nimi – serduszko. Agencje mnożą zdjęcia z belgijskiego placu Giełdy, na którym tłumy malują na asfalcie kolejne serduszka i łzy. Patrząc na te starania, nie mogę nie wspomnieć, że od przeszło roku furorę robią w księgarniach... kolorowanki dla zestresowanych dorosłych. Pół godziny z kredkami i zapominasz o stresie.

Zbyt krzykliwe pochwały „stanowczości" brzmią trochę dwuznacznie, jeśli pamiętać, jak cenili ją Spartanie strącający ze skały niemowlęta i XX-wieczni pułkownicy. Mam nadzieję, że kredki i łzy nie są wszystkim, na co stać UE. Można jednak ubolewać, że w gestach i wypowiedziach osób publicznych niemal nie słychać odwołań do kategorii „męstwa": cnoty zarazem starożytnej, kardynalnej (w rozumieniu Kościoła) – i zapomnianej.

Entuzjastom łatwych wzruszeń najchętniej przypominałbym pyszny drobiazg Sławomira Mrożka z cyklu „Donosy". Zatytułowany był „Do inteligenta postępowego" i brzmiał następująco: „Ciu-ciu, ba-ba, pi-pi, pu-pu? Kiziu-miziu, la-la mu-mu. Psio-to-cio-to ludu pupu adekwatnie. Socio mniam-mniam buzio-ludzio to-to ho-ho buzi-pupci imponderabilia. Bobo progo cacy titi brawko myju-myju nie po ryju eschatologicznie. Lulu-papu. Cip-cip kurka".

Tym, którzy przekonani są, że łzy i serduszka są celną odpowiedzią, chciałbym przypomnieć, jak Mrożek podpisał powyższy apel do inteligenta. Jego autorem miał być „Szef sztabu, generał Zamordceff". I dziś nie brak Zamordcewów przeszczęśliwych, że Europa pogrąża się w dziecinadzie.