Eriksen miał być liderem duńskiej reprezentacji, jej nadzieją na sprawienie w Euro niespodzianki. Kiedy tuż przed przerwą meczu z Finlandią upadł na murawę i został poddany reanimacji, zamarły serca kibiców zgromadzonych na trybunach w Kopenhadze.
Wychowanek Ajaxu nie jest najstarszy w kadrze (29 lat), ale rozegrał w niej najwięcej meczów (w sobotę 109.). Jest też obok bramkarza Kaspra Schmeichela jej najbardziej rozpoznawalną postacią.
Debiutował w reprezentacji w 2010 roku, tuż po 18. urodzinach jako cudowne dziecko duńskiego futbolu. Trzy miesiące później był już na mundialu w RPA, jako najmłodszy uczestnik. Wygrywał plebiscyty na największy talent w Danii i w Holandii, porównywano go do braci Laudrupów, sam inspirował się Andresem Iniestą i Francesco Tottim. Już wtedy interesowały się nim Barcelona, Real Madryt czy Manchester United.
Legendarny Johan Cruyff mówił, że to piłkarz, którego trudno nie kochać. Tak jak on widział na boisku więcej niż inni. Futbolowa edukacja odebrana w Amsterdamie - miejscu słynącym od lat ze wzorowego szkolenia młodzieży - pozwalała mu się odnaleźć w każdej drużynie i w różnych ustawieniach. Był ulubieńcem kolegów, bo jak nikt inny potrafił obsłużyć ich idealnym podaniem i pomagał im poprawiać strzeleckie statystyki. Rozgrywał, asystował, ale sam też zdobywał bramki. Do perfekcji opanował rzuty wolne.
Z Ajaksem trzykrotnie z rzędu sięgał po mistrzostwo Holandii. Kiedy przeszedł do Tottenhamu, już w pierwszym sezonie został uznany za najlepszego gracza i zaczął pracować na status gwiazdy Premier League. Cztery lata z rzędu zbierał na angielskich boiskach więcej niż dziesięć asyst, co wcześniej udało się tylko Davidowi Beckhamowi.