Rośnie temperatura wód w jeziorach na świecie. Pociąga to przyspieszone wymieranie gatunków organizmów w nich mieszkających. Już niedługo jeziora będą ciepłe, ale martwe.

Na powierzchni Ziemi znajduje się 117 milionów jezior. Niektóre z nich to zarastające bajorka, podczas gdy inne są tak wielkie, że można je zobaczyć z kosmosu. Jezioro Bajkał na Syberii ma długość 636 km, szerokość 79 km, a do dna w najgłębszym miejscu musimy pokonać 1642m. Mieszka nad nim lub w nim 2500 gatunków zwierząt, w tym foka bajkalska, jedyny na Ziemi słodkowodny przedstawiciel tego gatunku.

Jeziora i rzeki zajmują zaledwie 1proc. powierzchni Ziemi, ale są niesamowitymi ogniskami bioróżnorodności, dając schronienie 10proc. wszystkich gatunków na świecie. Szczególnie ważne są stare zbiorniki, w których życie miało miliony lat na przystosowanie i w których powstały endemiczne formy charakterystyczne jedynie dla tego miejsca. Jednak od 1970 roku liczba słodkowodnych kręgowców, w tym ptaków, ryb, płazów, gadów i ssaków, zmniejszyła się o zawrotną liczbę 83proc.. Przyczyną są zanieczyszczenia, nadmierne wydobyci wody, gatunki inwazyjne i choroby, a także zmiany klimatyczne, które pociągają za sobą wzrost temperatury wody.

Temperatury wód rosną. W niektórych miejscach, zwłaszcza w pobliżu równika, jeziora mogą się skurczyć lub całkowicie zniknąć, wraz ze znajdującą się w nich fauną i florą. Mieszkańcy innych, zwłaszcza głębszych będą się musieli zmienić. Katastrofa klimatyczna oznacza dla organizmów konieczność stosowania się do hasła: przystosuj się lub giń.

W nowym badaniu międzynarodowy zespół naukowców przeanalizował 393 jeziora na całym świecie w latach 1981-2017. Okazało się, że ich temperatury wzrosły o 0,39°C w każdej dekadzie, a poziom rozpuszczonego tlenu spadło 5proc. na powierzchni i 19proc. w głębinach. To właśnie w tych chłodniejszych, głębszych częściach jezior pstrągi, miętusy, łososie, trocie czy sieje mogą przetrwać lato dzięki wystarczającej ilości tlenu. Niestety, 68proc. jezior objętych badaniem straciło tę ważną niszę. Przyczyną jest wzrost temperatury powietrza, a co za tym idzie wody. W konsekwencji spada poziom tlenu rozpuszczonego.

Dla wielu gatunków związanych z wodą w jeziorach idą ciężkie czasy.  Ryby zimnowodne, takie jak pstrąg i łosoś, potrzebują niższych temperatur i wyższych stężeń tlenu niż gatunki ciepłowodne, takie jak karaś czy lin. Jeden z zimnolubnych gatunków, golec arktyczny (Salvelinus alpinus), może zniknąć z 73proc. swojego szwedzkiego zasięgu do 2100 roku właśnie w wyniku ocieplenia klimatu. Wzrost temperatur może oznaczać jednak raj dla pasożytów, które rosną większe. W  jednym z badań, pasożytnicze robaki zarażające cierniki rosły cztery razy szybciej w wodzie o temperaturze 20°C w porównaniu do 15°C.

Naegleria fowleri jest pasożytem jeziornym, który rozwija się w wyższych temperaturach. Znany jest jako ameba zjadająca mózg. Pierwotniak ten może powodować śmiertelne zapalenie opon mózgowych, jeśli dostanie się do organizmu przez nos. Przedłużające się okresy, w których wody w jeziorach pozostają cieplejsze niż przeciętnie, mogą spowodować ekspansję tego pasożyta na wody klimatu umiarkowanego. Naegleria fowleri występuje w Polsce w ciepłych jeziorach konińskich.
Ciepła woda to więcej składników odżywczych. Zmiany klimatyczne już powodują masowe zakwity mikroskopijnych alg żyjących w jeziorach. Zjawisko to staje się coraz częstsze. To prawda, że mogą one stanowić źródło pożywienia, ale zwykle jest ich tak dużo, że tworzą gruby, często cuchnący kożuch na powierzchni, wydzielają szkodliwe toksyny, a gnijąc jeszcze bardziej redukują poziom tlenu w wodzie. Zakwity glonów blokują dostęp światła i duszą ryby, albo przez obniżenie poziomu tlenu, albo przez zatkanie skrzeli. Zakwity zabijają nie tylko ryby. Mogą ucierpieć nawet gatunki wędrowne. W sierpniu 2004 roku, 15 000 flamingów zmarło na jeziorze w Tanzanii po spożyciu toksyn wyprodukowanych przez zakwity glonów.

Przewiduje się, że wraz z nasilaniem się fal upałów i spadkiem poziomu tlenu, masowe wymieranie ryb podwoi się od roku 2040 w jeziorach na półkuli północnej, a od roku 2080 wzrośnie czterokrotnie na półkuli południowej.