Od pszczół, które mają kluczowe znaczenie dla światowej produkcji żywności po motyle, które swoją obecność upiększają naszą planetę, owady znikają w tempie nieco poniżej 1 proc. rocznie. Spadek ten jest różny w zależności od miejsca - wynika z badań opublikowanych w magazynie "Science".

Przedstawione statystyki ukazują mniejszy spadek niż ten, o którym informowali naukowcy do tej pory. Wcześniej mówiono o tzw. apokalipsie owadów. - Nadal jest to strasznie niepokojące - powiedział główny autor badania, entomolog Roel van Klink.

- Spadek populacji owadów powoduje opad szczęki. Jeśli utrzyma się to w tym tempie, będzie to katastrofa dla dla systemów ekologicznych i dla ludzi. Owady są zapylaczami, naturalnymi wrogami szkodników, dekompozytorami, a poza tym, są kluczowe dla funkcjonowania wszystkich ekosystemów Ziemi - mówi Nick Haddad z Michigan State University.

Z badań wynika, że spadek populacji owadów jest największy w Ameryce Północnej, zwłaszcza w środkowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych i w części Europy. 

W USA odnotowany spadek wynosił 4 proc. Duże straty dotyczą obszarów miejskich i podmiejskich oraz pól uprawnych, gdzie owady tracą pokarm i siedliska.