„Wydaje się, że populacja zwierząt zwiększyła się i wyrządziły one wiele szkód, ponieważ zabijają inwentarz w dużych ilościach”, oświadczyło ministerstwo środowiska w środę na Facebooku.

Słoń afrykański, sklasyfikowany jako gatunek zagrożony na "czerwonej liście" Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), coraz częściej styka się z ludźmi, ponieważ jego naturalne siedliska się kurczą. Doprowadziło to do tego, że słonie nachodzą miejsca upraw, zabijają zwierzęta i niszczą zapasy wody - a czasem nawet ranią i zabijają ludzi - jak przyznaje IUCN.

W czerwcu ubiegłego roku Botswana utworzyła podkomisję rządową, która miała dokonać przeglądu przepisów zakazujących polowań. Konsultowano się z władzami lokalnymi, społecznościami, organizacjami pozarządowymi, operatorami turystycznymi i działaczami ochrony środowiska. Na początku tego roku ministrowie Botswany zalecili zniesienie zakazu i zezwolili na wykorzystanie mięsa słonia na karmę dla zwierząt domowych.

Jednak ekologowie nadal ostrzegają, że gatunek może wyginąć, jeśli nie będzie chroniony.

Naukowcy uważają, że jeszcze niedawno w Afryce mogło żyć ponad 20 milionów słoni. Do 1979 roku pozostało ich tylko 1,3 mln. Specjalne badanie, przeprowadzone ostatnio, wykazało, że w zaledwie siedem lat - od 2007 do 2014 roku, populacja słoni spadła o 30 procent (144 tys.).