Oświadczenie w sprawie słów rosyjskiego prezydenta wydał premier Mateusz Morawiecki. "Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami" - napisał.
Niektórzy politycy opozycji wzywają do reakcji także prezydenta Andrzeja Dudę. - Mnie niepokoją te głosy, że prezydent zabierze głos po 6 stycznia, że są ferie, że po feriach zabierze głos. Ze strony środowiska politycznego PiS-u. Zdaje się, że europoseł Adam Bielan o tym mówił, bo to jakieś lekceważenie bardzo poważnej dla Polski sytuacji - mówił w poniedziałek w TVN24 Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej.
Apele te odrzucił w Polsat News Witold Waszczykowski. - Nie ma symetrii dlatego, że prezydent Putin wypowiadał te swoje kłamliwe zdania na jakiejś konferencji prasowej i prowadził tego typu rozprawę. Polski prezydent nie powinien się włączać w to. Natomiast jest odpowiedź stanowcza państwa polskiego. W imieniu państwa odpowiedział premier po konsultacji z prezydentem - zauważył były minister spraw zagranicznych.
- Gdyby prezydent Putin wystąpił z jakimś aktem oficjalnym, wtedy oczywiście prezydenckie oświadczenie mogłoby być - zaznaczył. Zdaniem obecnego europosła PiS, polskie władze na słowa prezydenta Putina „odpowiedziały zgodnie z podręcznikiem dyplomatycznym”.
Waszczykowski dodał, że „ze zdumieniem” przyjmuje uwagi ze strony opozycji, która „wpisuje się w ten scenariusz, który zmierza do tego, żeby nas sprowokować, żebyśmy się sami skłócili”. - A nie ma podstawy do kłótni, bo tu nie ma rozbieżności nikogo na świecie, na temat genezy II wojny światowej - zauważył były szef MSZ.