Dzieci często chcą zabić się w maju. Rozmowa z psychiatrą dziecięcym dr Lidią Popek

Pandemia to rodzaj traumy – mówi dr n. med. Lidia Popek, mazowiecka konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ordynator Oddziału Psychiatrycznego dla Dzieci w Józefowie.

Aktualizacja: 01.06.2021 13:06 Publikacja: 31.05.2021 18:53

Dzieci często chcą zabić się w maju. Rozmowa z psychiatrą dziecięcym dr Lidią Popek

Foto: PAP, Stanisław Rozpędzik

Ilu ma Pani obecnie pacjentów na oddziale?

Mamy w sumie 22 łóżka i dodatkowo 20 pacjentów śpi na dostawkach. W sumie przebywa u nas obecnie 42 pacjentów.

Skąd takie obłożenie?

Od lat maj jest miesiącem kiedy w oddziale psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży jest najwięcej pacjentów. Jest to też miesiąc zwiększonego występowania prób samobójczych i samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Prawdopodobnym czynnikiem, w okresie bez pandemii, było zbliżające się zakończenie roku szkolnego. A w tym roku dodatkowo jest to stres związany z powrotem do szkół po długim okresie nauki zdalnej.

Skąd taki strach przed powrotem do szkoły?

Słyszę od rodziców i pacjentów, że dzieci boją się zapowiadanych zaraz po powrocie do szkoły klasówek i sprawdzianów. Ja jako lekarz, pediatra, psychiatra i psychoterapeuta uważam to za całkowicie nieprawidłowe podejście do dziecka po tak długim nauczaniu online. Niczemu to nie służy, bo ani nikt się więcej nie nauczy, ani więcej nie zapamięta, ani nie podniesie to poziomu nauczania, natomiast wpłynie negatywnie na przystosowanie po tak długim okresie do szkoły.

Szkoła nie jest przyjazna uczniom?

Obserwujemy bardzo dużą sezonowość w przyjęciach i poradach psychiatrycznych i ona jest ścisłe związana z nauką w szkole. Podczas wakacje wyraźnie spada liczba pacjentów. Chociaż musze przyznać, że w ostatnich latach to rozluźnienie jest coraz mniej widoczne. Myślę, że to wynika z polskiej specyfiki, gdzie od dłuższego czasu do szpitala psychiatrycznego zamkniętego trafiają wyłącznie pacjenci z tzw. nagłych przypadków czyli gdy jest bezpośrednie zagrożenie życia. I te dzieci do 14 roku życia, które są teraz w oddziale dziecięcym, to są dzieci, które chciały popełnić samobójstwo lub podjęły taką próbę. Niektóre miały nasilone zachowania autoagresywne lub były bardzo agresywne do otoczenia.

Takie podejście to jest pewnego rodzaju dramat bo wiele dzieci wymagających opieki psychiatrycznej, pozostaje bez pomocy.

Pandemia zmieniła zasady przyjmowania dzieci do szpitali?

W szpitalach pediatrycznych, pomimo epidemii, rodzice mogą przebywać z dziećmi. W psychiatrycznych dzieci są same. Dodatkowo procedury związane z covidem narażają pacjentów na ogromną samotność w pierwszych chwilach pobytu w szpitalu. Dziecko z zaburzeniami psychicznymi, które przyjeżdża do szpitala psychiatrycznego w nocy, jest przyjmowane na tzw. odcinek covidowy, gdzie musi być izolowane aż do wyniku testu. Trwa to nawet kilka dni. Te dzieci płaczą, tęsknią, boją się. To jest bardzo trudne przeżycie, które powoduje, że potem adaptacja do oddziału psychiatrycznego jest bardzo trudna.

Czyli trzeba czekać, aż stan dzieci pogorszy się na tyle, że będą niebezpieczne dla siebie lub innych? Dobrze by chyba jednak było, gdyby otrzymały pomoc wcześniej.

Tak, dlatego duże nadzieje wiążemy z reformą psychiatrii dzieci i młodzieży, która zaczyna wchodzić w życie. Założono w niej, by pomagać bliżej środowiska rodzinnego. Ten pierwszy poziom referencyjny to poradnie psychologiczno-psychoterapeutyczne, gdzie pracują specjaliści, którzy są w stanie pomagać dziecka wówczas, gdy nie będzie ono jeszcze wymagało pomocy psychiatry. Jeśli natomiast taka konsultacja będzie konieczna, zostanie ono przekierowane do placówki drugiego poziomu referencyjnego czyli takich miejsc, gdzie są poradnie zdrowia psychicznego, lekarze psychiatrzy i oddziały dzienne. Ta pomoc jest już bardziej nakierowana na poważniejsze zaburzenia psychiczne. U wielu pacjentów, gdyby ta pomoc przyszła wcześniej, być może wystarczyłaby interwencja psychoterapeutyczno-psychologiczna. Mam nadzieję, że kiedy już nowy model psychiatrii ruszy, dziecko będzie mogło otrzymać pomoc szybciej niż obecnie.

Z kolei oddziały psychiatryczne czyli placówki trzeciego poziomu referencyjnego, to byłyby miejsca umożliwiające całodobową pomoc, które miałyby możliwość diagnostyki i leczenia dzieci po wstępnej interwencji. Jest szansa, że wtedy do szpitala trafiałoby mniej dzieci.

Brzmi dobrze.

Ale oczywiście żeby tak się stało, potrzeba równomiernego rozmieszczenie tych placówek i  większej ich dostępność. Uważam też, że ta reforma to nie wszystko, ponieważ w psychiatrii dzieci i młodzieży nie choruje tylko dziecko, ale pomocy potrzebuje często środowisko w którym dziecko się rozwija. Bywa, że rodzina się przyczynia się do problemów dziecka. Czasami trudno odróżnić, czy problemy dziecka wynikają z sytuacji w rodzinie czy raczej rodzina ponosi konsekwencje problemów, które ma dziecko.

Ważne są także szkoły, bo to one stanowią bardzo duże punkt oparcia w zakresie pierwszej pomocy, kiedy są problemy. Można powiedzieć, że w Polsce mamy bardzo dobrze rozwiniętą sieć poradni pedagogicznych – psychologicznych i niektóre z nich mają bogatą ofertę pomocy dla uczniów.

Ale tygodniami trzeba czekać z dzieckiem w kolejce.

Bo przybywa dzieci z problemami związanymi ze zdrowiem psychicznym. Można zastanawiać się, czy jest ich więcej czy my je lepiej wykrywamy. Jest i tak i tak. Światowe badania wskazują na to, że liczba dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu w ciągu ostatnich 20 lat wzrosłą dwudziestokrotnie. Dlatego musimy nastawić się na to, że problemy ze zdrowiem psychicznym będą coraz bardziej dotykać społeczeństwa. Powinniśmy wszyscy przyzwyczaić się, że zaburzenia psychiczne należy tak samo leczyć, jak inne problemy ze zdrowiem i walczyć o szacunek społeczny do chorych, wówczas nie będą to sprawy wstydliwe.

Ostatnio dużo mówi się o tym, że wśród dzieci i młodzieży narasta problem depresji.

Trzeba odróżnić smutek od depresji, który jest normalnym uczuciem towarzyszącym człowiekowi. Tak samo jak radość. Dziecko ma prawo być smutne. Kwestia jak długo to trwa i czy to zaburza funkcjonowanie dziecka. Jeśli dziecko straci na przykład ulubione zwierzę, to ma prawo być smutne. I to nawet dosyć długo. W psychiatrii dziecięcej bierze się pod uwagę, czy nasilenie emocji jest zgodne z wiekiem rozwojowym, czy trwa tak długo, że wymaga jakiegoś działania, czy jest jakieś powiązanie przyczynowo-skutkowe. Bardzo istotne jest, by nie stawiać diagnoz psychiatrycznych, gdy dziecko przeżywa emocje zgodne z jego wiekiem i wydarzeniami w jego życiu. I odwrotnie, żeby jednak zauważyć, że jakaś emocja przeżywana przez dziecko jest emocją nadmiernie wygórowaną i nadmiernie zaburza jego funkcjonowanie, wówczas konieczna jest specjalistyczna porada.

Rodzicom często trudno rozpoznać różnice.

Myślę, ze jeśli rodzice są wystarczająco opiekuńczy, zainteresowani tym, co się dzieje w życiu dziecka, to są w stanie zauważyć zmianę w funkcjonowaniu potomstwa i szukać pomocy. I to jest już rola psychologa, psychoterapeuty, lekarza żeby umiał odróżnić, czy zgłaszane przez rodziców objawy to jest właściwy ich niepokój czy jest to kwestia adekwatnej reakcji dziecka na sytuację i wymaga jedynie wsparcia środowiskowego. Bo nie każde dziecko, które ma jakiś problem, wymaga zaraz psychoterapii. Niepotrzebne wprowadzanie dziecka w rolę pacjenta może mieć negatywny wpływ na jego dalszy rozwój.

Jaka jest rzeczywiście skala dzieci z depresją?

Badania są bardzo niejednoznaczne. Jedne mówią o 6 proc. przypadków, ale inne o ponad 10 proc. Trudno się teraz do tego odnieść, bo jesteśmy w specyficznym okresie. I wyraźnie widać klinicznie, że pandemia bardzo to zmieniła objawy zaburzeń klinicznych zarówno u osób dorosłych jak i u dzieci. Pandemia to rodzaj traumy dla nas wszystkich. Jedni ludzie potrafią sobie poradzić z trudnymi przeżyciami takimi, jak epidemia i lęk przed chorobą, przed chorobą bliskich, inni nie. To czy dziecko będzie umiało radzić sobie z takimi sytuacjami zależy od jego rozwoju i tego, czy rodzice od najwcześniejszych lat uczyli radzenia sobie z trudnościami.

Rodzice starają się usuwać kłody spod nóg.

I to jest ogromny błąd, bo dziecko powinno uczyć się pokonywać trudności stosownie do swojego wieku. Dziecko powinno być otoczone opieką i obdarzone miłością, ale powinno być przyzwyczajone do tego, że nie dostaje wszystkiego natychmiast. Trzeba starać się być wystarczająco dobrym rodzicem. Takim, który umie pogodzić się z tym, że dziecko może czasami nie lubić rodziców, być przykre i złościć się. Jeśli dziecko jest otoczone prawidłowym uczuciem ze strony rodziców, dają dziecku poczucie bezpieczeństwa, wtedy łatwiej jest tworzyć jakieś granice, nakazy, zakazy i właściwie prowadzić swoje dziecko.

W rodzinach różnie się dzieje i to też odbija się na kondycji psychicznej dzieci.

Psychiatria dziecięca działa jak soczewka skupiająca problemy. Czasami mówimy, że gdyby rodzina umiała sobie z nimi poradzić, to pewnie dziecko nie trafiłyby do szpitala psychiatrycznego i mogłoby być leczone w domu. Rzeczywiście w grupie pacjentów szpitali psychiatrycznych historie są bardzo trudne i mało jest rodzin pełnych, z prawidłową strukturą.

Najczęściej mówi się tak o rodzinach patologicznych w których jest alkohol i przemoc.

Przemoc i uzależnienia i to bardzo poważne tragedie. I wiele dzieci z zaburzeniami psychicznymi tego doświadcza. Ale patologia to też nieprawidłowa komunikacja w rodzinie, braku odpowiedniej opieki emocjonalnej czy psychologicznej, zainteresowania dzieckiem, skoncentrowania się na własnych problemach rodziców, na pracy zawodowej, czy też na tym, że dziecko traktuje się „jak własnego przyjaciela", stawia się na równi z osobą dorosłą i obciąża się problemami, do których nie jest przygotowane. A to może mieć poważne następstwa.

W jakiej formie są dzieci po nauce zdalnej?

Są bardzo zmęczone. Wiele dzieci z problemami ze zdrowiem psychicznym pogubiło się w tym, straciło motywację. Inne też nie potrafiły się mobilizować, koncentrować na nauce zdanej. Tym bardziej, że bardzo często dzieci pracowały z wyłączonymi kamerami. Wiele dzieci logowało się na lekcje, ale w nich nie uczestniczyło. W tej chwili narósł lęk i napięcie związane z ogromnymi zaległościami.

Ale szkoła to nie tylko edukacja. To jest instytucja społeczna, w której dzieci uczą się relacji społecznych, wzajemnego współdziałania. Zaprzyjaźniają się, mają relacje koleżeńskie, zakochują się w sobie, podziwiają lub krytykują osoby dorosłe, mają swój podsystem świata dziecięco młodzieżowego, który jest w przyjaźni lub w opozycji w stosunku do świata dorosłych. Poza tym szkoła też jest miejscem różnych kół zainteresowania, zagospodarowanie dziecięcego czasu, kształtowania rozwoju i umiejętności jego organizowania. Dla wielu dzieci szkoła jest miejscem rehabilitacji i terapii ponieważ jest mnóstwo dzieci, które wymagają dodatkowej pomocy. Wiem, że wiele szkół prowadziło tę taką pomoc dla dzieci. Nie można powiedzieć, że szkoły nic nie robiły. Myślę, że na tyle, ile były w stanie, to starały się.

Część dzieci w ogóle wypadło z systemu nauczania.

Nie wszystkie dzieci mają dostęp do komunikatorów którymi mogą się posługiwać, żeby brać udział w lekcjach. Z czasem to się poprawiło, ale i tak nie było idealnie. Trzeba pamiętać o tym, że jeśli cała rodzina znalazła się w domu i była tam np. trójka dzieci i dwójka rodziców i wszyscy mieli pracować zdalnie, to to często trudno było zaopatrzyć wszystkich w sprzęt umożliwiający pracę i odpowiednie łącze internetowe, które to podźwignie.

Ta sytuacja była bardzo trudna i mamy nadzieję, że jednak będziemy się zbliżać do końca pandemii. Ale też przypuszczam, że następstwa tego, co się aktualnie dzieje, będziemy jeszcze obserwować przez dłuższy czas. Szczególnie jeśli chodzi o rozwój dzieci. Bo co innego oznacza rok czy nawet dwa lata w życiu osoby dorosłej a co innego dziecka, młodzieży czy nawet studenta, bo oni tracą cały etap rozwoju w swoim życiu, który nie tylko był ważny ze względu na proces edukacji.

Jak należałoby przeorganizować szkole, by była przyjaźniejsza dla ucznia?

Jeśli chodzi o polski system edukacji, miałabym dwa marzenia,. Żeby nie uczyć dzieci poprzez rywalizację i poprzez straszenie. To demotywujący system. Myślę, że już nigdzie na świecie edukacja tak nie jest prowadzona. To są systemy XIX wieczne, opisane w książce „Wspomnienia niebieskiego mundurka" której pewnie nikt teraz nie czyta.

Ilu ma Pani obecnie pacjentów na oddziale?

Mamy w sumie 22 łóżka i dodatkowo 20 pacjentów śpi na dostawkach. W sumie przebywa u nas obecnie 42 pacjentów.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień