Zgodnie z informacją instytutu WPI wzrósł we wrześniu po raz jedenasty z rzędu, przybliżył się do umownej granicy pomiędzy deflacją a inflacją. W sierpniu br. wyniósł 77,7 pkt, a w lipcu 77,5 pkt.
"W nadchodzących miesiącach można spodziewać się słabnących tendencji deflacyjnych" - napisano w komunikacie BIEC. Zaznaczono, ze poziom obecnej deflacji, mierzony wskaźnikiem CPI jest dla konsumentów niemal nieodczuwalny, a te gospodarstwa domowe, które dużą część swych wydatków przeznaczają na żywność, mogą odczuwać nawet niewielki wzrost cen.
"Ceny żywności, które w koszyku przeciętnego Kowalskiego stanowią istotną część, bo ok. 24 proc. ogółu wydatków, są nieco wyższe niż przed rokiem. Spośród produktów żywnościowych najbardziej w skali roku zdrożały warzywa, wśród innych kategorii wydatków droższe w stosunku do ubiegłego roku są usługi medyczne i transport kolejowy" - podał BIEC.
Według instytutu ujemna dynamika CPI utrzymuje się głównie za sprawą taniejących surowców energetycznych i spadających cen odzieży.
We wrześniu spośród sześciu składowych wskaźnika WPI, trzy działały w kierunku spadku cen, a trzy w kierunku ich wzrostu. Na wzrost cen najsilniej wpływały ceny surowców. Wskazano, że co prawda publikowany przez IMF indeks surowców w sierpniu br. niemal nie zmienił się w stosunku do wartości lipcowych, jednak od maja br. wykazuje tendencję do wzrostu, w przeciwieństwie do odwrotnej tendencji sprzed roku.