Prof. Horban w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” ocenił, że w Polsce „system szczepień mamy taki sam jak w Izraelu, który jest nam stawiany jako wzór”. - Kolejność jest ustawiona w ten sposób dlatego, aby duża liczba chorych nie blokowała służby zdrowia i żeby zmniejszyć liczbę zgonów. Wyjątkowość tej epidemii polega na tym, że jest to nowy wirus, relatywnie zakaźny, obdarzony średnią śmiertelnością: jeśli służba zdrowia dobrze funkcjonuje, to śmiertelność wynosi ok. 3 proc. (a obecnie nawet ok. 2 proc.). Jednak 3 proc. naszego społeczeństwa to ponad milion osób. A jeśli załamie się system ochrony zdrowia, jak na początku epidemii w Lombardii, to śmiertelność wynosi nawet 10 proc. Katastrofa - powiedział.

Zdaniem doradcy premiera ds. walki z pandemia „można dyskutować, czy w ogóle należy szczepić żołnierzy, policjantów”. - Większość to młode osoby, przejdą Covid łagodnie - zauważył. - Być może należałoby w ogóle powiedzieć, że w początkowym etapie - gdy szczepionek jest niewiele - nie szczepimy osób poniżej 45. roku życia, które nie mają dodatkowych czynników ryzyka - zastanawiał się, zaznaczając, że „podstawową rzeczą jest to, ile mamy szczepionek”.

- Dla ponad 9 mln osób powyżej 60 lat powinniśmy mieć ok. 20 mln dawek. Tymczasem według harmonogramu do końca marca dostaniemy 4 mln. Dlatego dyskusja o dalszej kolejności szczepień dziś jest bezprzedmiotowa - mówił.

Dopytywany o zwiększający się w Polsce odsetek osób, deklarujących chęć zaszczepienia przeciw Covid-19, prof. Horban stwierdził, że „ze szczepieniem jest tak, jak z paleniem papierosów: na każdej paczce jest napisane, że palenie szkodzi”. - I co z tego? 20 proc. osób nadal pali. Nie ma przymusu, generalnie jednak rozsądny człowiek się szczepi, jeśli ma możliwość. Jeśli nie, to trudno. Można powiedzieć: „Jesteśmy wolni”. Ale można też powiedzieć: „Kostnice są przygotowane” - zauważył rozmówca tygodnika „Wprost”.