W szkołach w całej Korei Południowej dzieci jedzą obiady patrząc na plastikowe ekrany, które oddzielają je od przyjaciół. Maski noszą cały czas z wyjątkiem sytuacji gdy na boisku szkolnym ćwiczą dystans społeczny. Przed przyjściem do szkoły sprawdza się ich temperaturę, najpierw w domu, a później w drzwiach szkoły.
Niestety, tak może wyglądać rzeczywistość milionów dzieci na całym świecie. Właśnie kończą się wakacje. Nie tylko w Polsce ale także w USA czy Wielkiej Brytanii, krajach, które zamknęły szkoły na czas pandemii koronawirusa. Podczas kiedy nadal nie wiemy czy szkoły w Polsce zostaną otwarte i na jakich zasadach, coraz większa liczba badań pokazuje, że istnieją sposoby, aby zrobić to bezpiecznie. Kluczem jest higiena i fizyczny dystans, szybka reakcja w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się wszelkich infekcji oraz, to najważniejsze, niski poziom rozprzestrzeniania się wirusa w społeczeństwie.
„Niektóre kraje azjatyckie, zwłaszcza Korea Południowa, stanowią dobry model dla szkół, które mogą zapewnić bezpieczne nauczanie bezpośrednie podczas pandemii” - mówi w Nature Zoë Hyde, epidemiolog z Uniwersytetu Zachodniej Australii w Perth.
Naukowcy twierdzą jednak, że jeśli szkoły zostaną otwarte, zanim transmisja w społeczności osiągnie niski poziom, przypadki będą gwałtownie narastać.
W trakcie trwania i rozwoju pandemii okazało się, że wirus zwykle oddziałuje na dzieci inaczej niż na dorosłych. Mają one łagodniejsze objawy, zakładano też, że mogą mniej zarażać. Obecne badania zmieniły tą opinię. Dzieci zarażają tak samo jak dorośli. Mogą też zarazić się w szkole czy drodze do niej i przenieść COVID-19 na osoby mieszkające w tym samym gospodarstwie domowym.