Jako "dość atrakcyjną" Gomułka ocenił propozycję PO dotyczącą jednolitego kontraktu w miejsce obecnych form zatrudnienia. "To zmierza do zmniejszenia liczby tzw. umów na zlecenie i być może cywilno-prawnych, których w Polsce jest wyjątkowo dużo. Problem polega jednak na tym, że w polityce zatrudnienia potrzebna jest pewna elastyczność. Czasem umowy cywilno-prawne czy na zlecenie są dla niektórych osób korzystniejsze. Dlatego kompletna eliminacja - drogą administracyjną - tego rodzaju umów jest zabiegiem zbyt sztywnym" - ocenił.
"Trzeba szukać innej drogi na zmniejszenie liczby tzw. umów śmieciowych poprzez wprowadzenie zmian w ustawodawstwie dotyczącym rynku pracy. Chodzi o bardziej elastyczne, mniej biurokratyczne rozwiązania. Tak czy inaczej jest to jedna z ciekawszych propozycji PO" - zauważył główny ekonomista BCC.
Jego zdaniem inne postulaty PO nie są "rewolucyjne". "Zmierzają do uproszczenia administracji, ale niosą ze sobą pewne ryzyko i niejasności. Nie wiemy, co będzie z kontami emerytalnymi w ZUS. Ministerstwo Finansów nie dysponuje informacją o bieżących dochodach pracowników. W związku z tym nie wiadomo, na jakiej podstawie będzie przekazywać pieniądze do ZUS czy NFZ od naszych bieżących dochodów" - zaznaczył. Jak mówił, obecny system jest skomplikowany, ale zastąpienie go innym, biurokratycznym systemem, może prowadzić do dużego bałaganu, bo zmniejsza się wartość informacyjna systemu. "Ludzie nie są pewni, czy pieniądze przesyłane np. do ZUS na ich przyszłe emerytury będą właściwej wysokości" - podkreślił.
Profesor pozytywnie skomentował natomiast pomysł PO, by etaty związkowe były opłacane przez same związki. "Działalność związkowa powinna być opłacana ze składek zgodnie z modelem brytyjskim. Lepiej byłoby, gdyby cała działalność związkowa była niezależna od zarządów przedsiębiorstw i finansowana przez jej członków" - wskazał.
Gomułka skrytykował wcześniejsze propozycje PiS, które przedstawiał Andrzej Duda. "Chodzi o gwałtowne podniesienie kwoty wolnej od podatku oraz obniżenie wieku emerytalnego. To oznaczałoby wysokie koszty dla budżetu oraz dużo niższe emerytury w przyszłości dla tych, którzy teraz pracują" - ocenił. Jak mówił, dobrze, że te dwa postulaty nie były uwzględnione w sobotnim wystąpieniu Beaty Szydło (PiS). "To może świadczyć o tym, że PiS wycofuje się powoli z tej propozycji. To byłaby korekta w dobrym kierunku" - podkreślił.