Wartość rynku budowlanego wciąż rośnie – choć w 2019 r. z mniejszą dynamiką – ale nie przekłada się to na dobre wyniki finansowe spółek. Branżę trapią problemy – firmy na pierwszym miejscu zestawienia czynników ryzyka wymieniają rosnące koszty zatrudnienia, a dalej niedobór wykwalifikowanych pracowników i drożejące materiały. Analitycy Deloitte wskazują jeszcze na schłodzenie nastawienia banków i ubezpieczycieli.

– Sytuacja w budownictwie jest lepsza niż rok, dwa lata temu, ale nie jest tak, że problemów nie ma – powiedział Sławomir Kiszycki, wiceprezes Unibepu ds. finansowych, zaproszony przez Deloitte na prezentację rankingu przedsiębiorstw. – W latach 2020–2023 ciężko spodziewać się stabilizacji, będzie szczyt prac w ramach kontraktów infrastrukturalnych, co wywoła presję na płace – dodał.

Zdaniem menedżera problemem jest nierównowaga między generalnymi wykonawcami a inwestorami. – Wynagrodzenie w kontraktach jest sztywne, nie ma realnej indeksacji, w przypadku wzrostu kosztów trudno wynegocjować dopłatę, zarówno od publicznych, jak i prywatnych zamawiających. Wykonawcy ponoszą zatem całość ryzyka – wskazał Kiszycki. Zwłaszcza w przypadku zamówień od publicznych instytucji sprawy waloryzacji – i innych, wydawałoby się oczywistych kwestii – pozostawiane są do rozstrzygnięcia sądom. – Budownictwo jest postrzegane przez banki i ubezpieczycieli jako branża podwyższonego ryzyka. Instytucje finansowe mają selektywne podejście, nie tylko do firm, ale i konkretnych kontraktów, zwłaszcza długoterminowych – dodał Kiszycki.

Zdaniem Mirosława Józefczuka, wiceprezesa ds. finansowych Warbudu, wiele firm notuje słabe wyniki z powodu księgowania kontraktów zawartych przed skokiem kosztów wykonawstwa – nie wszyscy zdecydowali się na zawiązanie odpisów w ciężar wyników za 2018 r., które pozwoliłyby „wyczyścić" sytuację. Józefczuk potwierdził nierównowagę na linii zamawiający – wykonawcy. Budżety inwestorów są niskie wobec ofert składanych przez spółki, z tego powodu część przetargów może zakończyć się bez rozstrzygnięcia.

Jak czytamy w raporcie Deloitte, w I połowie br. w przypadku przetargów drogowych średni stosunek najniższej oferty do budżetu zamawiającego wyniósł 111 proc., a kolejowych 150 proc. Józefczuk potwierdził, że na rynku jest presja na wynagrodzenia, a sytuacja może się tylko pogorszyć. – Wchodzą pracownicze plany kapitałowe i firmy będą musiały odprowadzać składki. Jednak znacznie większym obciążeniem byłoby zniesienie limitu składek na ZUS – dodał.