W Brukseli w środę wieczorem spotkali się przywódcy UE, żeby zdecydować, co dalej z brexitem. Przywódcy 27 państw UE oraz premier Wielkiej Brytanii zgodnie opowiadali się za jego przedłużeniem, w związku z niemożnością uzyskania akceptacji w Izbie Gmin dla wynegocjowanego porozumienia. Wobec wyraźnej perspektywy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE w sposób nieuporządkowany obie strony były przekonane, że potrzeba więcej czasu. Theresa May poprosiła o przedłużenie do 30 czerwca, co spotkało się ze sceptyczną reakcją większości UE. Wyraźnie poparł ją tyko Emmanuel Macron, ale bardziej z przyczyn wewnętrznych, a nie dlatego, że chce jej pomóc.
– Chce pokazać we Francji, jak upokarzani są populiści, którzy chcą wyprowadzić kraj z UE – mówi nam nieoficjalnie unijny dyplomata zaangażowany w brexitowe rozmowy. Temu mogłoby służyć krótkie przedłużenie brexitu i kolejne szczyty z udziałem Theresy May, które – zdaniem części opinii publicznej na Wyspach – upokarzają brytyjską premier.
Z drugiej strony ustawił się przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, proponując długie przedłużenie, przynajmniej do końca roku. Miał poparcie wielu państw UE, w tym Polski. Przed rozpoczęciem szczytu dyplomaci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", tonowali jednak nastroje. – To nie jest wielki konflikt. Macron chce krótkiego przedłużenia, podobnie Kurz (kanclerz Austrii – red.). Ale obaj nie wykluczają długiego – mówi nam jeden z ambasadorów. – A co jeśli Francuzi z pasją okopią się na swojej pozycji? – pyta jeden z dziennikarzy.
– Z pasją, na pewno. Ale okopią się? Nie sądzę – komentuje dyplomata. Mówił raczej o różnicach w retoryce, które odegrają rolę w samej debacie i jej temperaturze. Ale nie zmienią faktu, że nikt nie chce chaotycznego brexitu i nie będzie wetować porozumienia. – Przywódcy są racjonalni. Nikt nie narazi się na to, żeby być obarczonym odpowiedzialnością za chaos – mówi nam inny dyplomata.
Spotkanie przywódców było konieczne, bo bez niego Wielka Brytania powinna wyjść z UE 12 kwietnia. Oryginalną datą brexitu był 29 marca, ale ponieważ brytyjska Izba Gmin nie przyjęła do tego momentu porozumienia o wyjściu z UE, to na szczycie niespełna dwa tygodnie temu przywódcy ustalili, że jeśli porozumienie zostanie przyjęte, to uporządkowany brexit nastąpi 22 maja, na dzień przed wyborami do PE. Ale jeśli porozumienia nie będzie, to Wielka Brytania wyjdzie z UE w sposób nieuporządkowany 12 kwietnia. Mamy do czynienia właśnie z tym drugim scenariuszem i dlatego May poprosiła o kolejne przedłużenie do 30 czerwca.